Jaśkowiak w rozmowie z Interią broni artystów, którzy zaszczepili się poza kolejnością. Chodzi m.in. o Krystynę Jandę, Wiktora Zborowskiego i Andrzeja Seweryna. Prezydent Poznania przyznał, że "zasłużeni ludzie powinni być traktowani inaczej". Za wzięcie w obronę artystów na Jaśkowiaka spadły gromy. Jednym z jego najzacieklejszych krytyków był m.in. warszawski aktywista Jan Śpiewak. Prezydent Poznania w wywiadzie nazwał go "dzieckiem profesorskim" i jednym z "lemingów, które całe życie spędziły na dyskusjach o nierównościach społecznych przy sojowym latte". - Miały w dzieciństwie wszystko, biedy raczej nie zaznają. Mądrości po rodzicach się jednak nie dziedziczy. Niestety - stwierdził Jaśkowiak. Na odpowiedź aktywisty nie trzeba było długo czekać. W kilku wpisach w mediach społecznościowych odnosi się do słów prezydenta Poznania. Nazwał go m.in. "człowiekiem, który był przez lata teczkowym miliardera i wielkiego (pro)wizjonera Jana Kulczyka". "Platforma Obywatelska po tym wywiadzie jej niedoszłego kandydata na Prezydenta RP to chyba już oficjalnie partia Rasy Panów" - pisze Śpiewak. "Ten facet jest wyjęty po prostu z 'Misia'". Typ o moralności trzecioligowego działacza PZPN-u który rządzi jednym z największych miast w Polsce" - dodaje w kolejnym wpisie. Śpiewak od kilku dni ostro krytykuje artystów, którzy poza kolejnością zaszczepili się przeciwko COVID-19. Napisał nawet list otwarty do Krystyny Jandy. "Jedynym honorowym wyjściem, które pozwoli Pani na odzyskanie elementarnego szacunku, jest praca na rzecz ofiar epidemii. Po przyjęciu drugiej dawki powinna Pani natychmiast zgłosić się wraz z pozostałą siedemnastką do pracy w szpitalu zakaźnym, albo Domu Pomocy Społecznej i pracować tam wolontaryjnie do końca pandemii" - czytamy w liście. Cały wywiad z Jackiem Jaśkowiakiem dostępny jest pod tym linkiem. ŁUK