Jan Śpiewak od lat nagłaśniał tzw. aferę reprywatyzacyjną w Warszawie. Dziś o sprawie mówi już cała Polska. "W proceder reprywatyzacyjny jest umoczona prawie cała elita tego miasta. Wkrótce ujawnimy kolejne nazwiska. Skalę ich wzajemnych powiązań. Będą też kolejne doniesienia do prokuratury" - zapowiada syn prof. Pawła Śpiewaka. Aktywista kreśli zatrważający obraz układów w Warszawie. "W 2011 r. zamordowano walczącą o prawa lokatorów Jolantę Brzeską. To miasto to eldorado dla mafii, cwaniaków i deweloperów, którzy mogą tu naprawdę wszystko. Kolejne ekipy tolerowały patologiczną sytuację" - mówi Jan Śpiewak. Zdaniem 29-letniego radnego, w aferę reprywatyzacyjną umoczona jest nie tylko Platforma Obywatelska. "Za rządów PiS także dochodziło do dziwnych decyzji reprywatyzacyjnych i myślę, że otoczenie Jarosława Kaczyńskiego o tym wie" - uważa Śpiewak. "PiS też rządził Warszawą i również nie ma czystych rąk. Mam wrażenie, że jak zaczniemy rozliczać ostatnie rządy, to dojdziemy także do trupów w szafie poprzedniej ekipy. Zresztą obie partie różnią się od siebie głównie stosunkiem do pomników smoleńskich" - puentuje lider Miasto Jest Nasze. Więcej w tygodniku "Wprost". Afera reprywatyzacyjna w stolicy. Dowiedz się więcej W ubiegłą sobotę "Gazeta Wyborcza" opisała okoliczności reprywatyzacji jednej z najdroższych działek w Warszawie przy przedwojennej ul. Chmielnej 70, o wartości ok 160 mln zł. Miasto zwróciło ją w 2012 r. trójce prawników, którzy wykupili roszczenia do niej. Tymczasem Ministerstwo Finansów uzyskało dokumenty sugerujące, że b. współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, zostało w PRL przyznane za nią odszkodowanie. "GW" podała, że w 2012 r. działający w imieniu trójki prawników mec. Robert Nowaczyk odebrał od ówczesnego wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba Rudnickiego decyzję o zwrocie działki - Rudnicki kilka tygodni później zrezygnował z pracy w ratuszu. Według artykułu, w 2012 r. Rudnickiego i Nowaczyka łączyły relacje biznesowe - byli współwłaścicielami nieruchomości w Zakopanem. Zawiadomienie ws. przestępstwa przy zwrocie działki złożyło Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Postępowanie początkowo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie; potem wraz z innymi sprawami trafiło ono do Wrocławia. Jak mówiła PAP prok. Magdalena Sowa z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, postępowanie, które w niej pozostało, dotyczy nieruchomości w obrębie ulic Sobieskiego, Piaseczyńskiej, Jaworskiej i Idzikowskiego. Sprawa dotyczy spółki Monzap SA - jak pisała "GW" - przedwojennej spółki należącej do Szwedów, "reaktywowanej" przez jednego z "handlarzy roszczeń" na podstawie pełnomocnictwa spółki rejestrowanej na Karaibach. Reaktywowana spółka chciała przejęć działki, które przedwojenny Monzap utracił z mocy tzw. dekretu Bieruta. Potem w sprawę włączyli się Szwedzi, alarmując Biuro Gospodarki Nieruchomościami, że "ktoś stara się o grunt przy Sobieskiego, a my nie mamy z tym nic wspólnego" - pisała "GW". Po tej interwencji BGN zawiesiło zwrot nieruchomości. Szwedzka spółka miała dostać w PRL odszkodowanie za utraconą nieruchomość - dodano. Nowa ustawa 16 sierpnia prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę dotyczącą gruntów warszawskich, która ma rozwiązać problem nieruchomości objętych tzw. dekretem Bieruta z 1945 r. W lipcu Trybunał Konstytucyjny orzekł o konstytucyjności ustawy o gruntach warszawskich uchwalonej przez Sejm ubiegłej kadencji, którą do TK skierował w sierpniu 2015 r. poprzedni prezydent Bronisław Komorowski. Ustawa nowelizuje przepisy o gospodarce nieruchomościami oraz Kodeks rodzinny i opiekuńczy; jest próbą uporządkowania wieloletnich problemów i sporów prawnych dotyczących stołecznych gruntów. Jej celem jest likwidacja patologii związanych z nieuregulowaniem własnościowym nieruchomości - chodzi m.in. o handel roszczeniami. W procederze tym różne podmioty skupują od byłych właścicieli roszczenia do nieruchomości, a potem zarabiają na ich sprzedaży po znacznie wyższych cenach rynkowych. Skutkiem wejścia w życie tzw. dekretu Bieruta było przejęcie wszystkich gruntów w granicach miasta przez gminę miasta stołecznego Warszawy, a w 1950 r. - w związku ze zniesieniem samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa. Objęto nim ok. 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości. Zobacz też komentarze sprawie: