Jak poinformował Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga w Warszawie, w poniedziałek w Prokuraturze Rejonowej Warszawa - Praga Północ przeprowadzono czynności procesowe z udziałem Jana S. Prokurator ogłosił Janowi S. zarzuty popełnienia łącznie 12 przestępstw. Handel dopalaczami i narkotykami Zarzuty dotyczą kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, zajmującą się handlem dopalaczami i narkotykami oraz ich przemytem, prania brudnych pieniędzy, a także narażenia ponad 16 tys. osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, poprzez wprowadzenie do obrotu dopalaczy, charakteryzujących się szczególną szkodliwością dla zdrowia konsumentów. "Z przestępstwa handlu dopalaczami Jan S. uczynił sobie stałe źródło dochodu. Za czyny te grozi mu kara do 15 lat pozbawienia wolności" - podkreślono. Przypomniano, że grupa Jana S. działa co najmniej od 2015 r., oferując do sprzedaży dopalacze za pośrednictwem sklepów internetowych klientom z niemal całego świata. Zgony po zażyciu dopalaczy "Sprzedający nie informowali nabywców o zagrożeniach oraz niepożądanych skutkach związanych z zażyciem sprzedawanych środków odurzających i substancji psychotropowych. Co więcej, we wrześniu 2017 r. przestępcy rozpoczęli sprzedaż dopalaczy o nazwie BUC-3 i BUC-8, zawierających m.in. fentanyl, którego zażywacie skutkowało zgonem kilku osób, w tym nieletnich" - zaznaczono. Początkiem śledztwa, prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Warszawa - Praga Północ wspólnie z Komendą Stołeczną Policji, było zdarzenie z drugiej połowy września 2017 r. w wyniku którego w jednym z mieszkań na warszawskim Targówku znaleziono zwłoki 16-letniego chłopca. W pobliżu ciała leżały opakowania z zawartością dopalaczy. Czerwona nota Interpolu "Jeszcze dziś zostanie złożony do sądu wniosek o przedłużenie stosowania wobec Jana S. środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania" - zapowiedziała prokuratura. Jan S. był poszukiwany dwoma listami gończymi. Były wobec niego również wystawione dwa europejskie nakazy aresztowania i czerwona nota Interpolu. Przestępcza działalność Jana S. przynosiła duże zyski. Jak podkreślono w informacji, tylko jeden sklep prowadzony przez grupę przez 14 miesięcy działalności wygenerował przychód w wysokości blisko 17 mln zł. Grupa, którą kierował Jan S., sprowadzała dopalacze z innych krajów. Tylko do marca 2018 r. z jednego z krajów europejskich przestępcy mieli importować ponad 800 kg takich substancji. Kulisy zatrzymania Jak poinformował asp. sztab. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji, Jan S. - nazywany "królem dopalaczy" - został zatrzymany w piątek wieczorem (3 stycznia) na terenie Milanówka przez stołecznych kryminalnych, wspieranych przez policjantów z Grodziska Mazowieckiego. "W pewnym momencie funkcjonariusze zauważyli młodego mężczyznę, który wybiegł z obserwowanej posesji, kierując się w stronę pobliskich zabudowań. Na ucieczkę nie miał jednak szans. Kryminalni po krótkim pościgu zatrzymali go w pobliżu ogrodzenia cmentarza miejskiego" - zaznaczyła policja. Jak podkreślono, w czasie zatrzymania 29-latek zachowywał się agresywnie, próbując się wyswobodzić. "Z uwagi na jego zachowanie policjanci stosowali kajdanki zespolone, a także specjalny kask zabezpieczający, chroniący przed samookaleczeniem, ale także utrudniający zaatakowanie konwojentów" - podano. Miał zlecić zabójstwo Ziobry Jan S., oprócz przedstawionych zarzutów, jest również podejrzany o podżeganie do zabójstwa kilku osób, w tym ministra Zbigniewa Ziobro i funkcjonariuszy Komendy Stołecznej Policji. W końcu maja ubiegłego roku dziennik "Rzeczpospolita" podał, że 28-letni handlarz dopalaczami Jan S. zlecił zabójstwo ministra Ziobry, ponieważ uznał go za zagrożenie dla swoich nielegalnych interesów. Za wykonanie zlecenia S. miał oferować 100 tys. zł. Jak podała gazeta, oprócz pozbycia się ministra Jan S. miał zlecić także wyeliminowanie trzech policjantach, którzy rozbili jego grupę przestępczą. Według informacji "Rz", sprawa zlecenia zabójstwa Ziobry wyszła na jaw przypadkiem - po tym, jak stołeczna policja w czerwcu 2018 r. rozbiła zorganizowaną grupę przestępczą handlującą dopalaczami, w której działał Jan S. Z doniesień dziennika wynika, że Jan S. w 2018 r. trafił do aresztu w Holandii za handel dopalaczami. Po wyjściu z aresztu zniknął. Według gazety, polscy śledczy zatrzymali jednak człowieka, któremu S. zlecił zabójstwo. "Jan S. uniknął wpadki - bo prawdopodobnie już wtedy przebywał w Holandii, gdzie chciał rozkręcić fabrykę dopalaczy. Jednak wkrótce wpadł jego współpracownik - 'chemik' grupy i zaczął sypać. Zeznał, że za zabicie ministra sprawiedliwości Jan S. zaoferował mu 100 tys. zł. Najpierw miał dostać zadatek, później resztę sumy" - podał dziennik. W najbliższym czasie Jan S. ma zostać przewieziony do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, gdzie mają mu zostać przedstawione zarzuty m.in. podżegania do zabójstwa Zbigniewa Ziobry i innych funkcjonariuszy publicznych.