Drzewo przygniotło pana Janusza w trakcie potężnej wichury w lesie. Mężczyzna poczuł, jak opuszcza własne ciało i unosi się w górę. - I wtedy zobaczyłem Ojca Świętego. Był jak żywy - opowiada "SE" pan Janusz. Mężczyzna ocalał, ale ma bezwładną prawą rękę. Teraz konieczne są kosztowne operacje za 100 tysięcy euro. Pan Janusz jest przekonany, że to papież go ocalił. Lekarze nie dawali mu większych szans, a jednak po dwóch tygodniach wyszedł ze śpiączki. Nie odzyskał jednak władzy w zmiażdżonej ręce. To dramat mężczyzny - był wziętym stolarzem i znanym muzykantem, pięknie grającym na skrzypcach. Teraz ledwo wiąże koniec z końcem. O operacjach, które przywróciłyby mu władzę w ręce, może tylko marzyć. No chyba, że dobrzy ludzie nie zostawią go w biedzie! - pisze "Super Express".