W wywiadzie dla środowej "Rzeczpospolitej" Ardanowski mówi, że odszedł z rządu, ponieważ nie godzi się na ustawę PiS o ochronie zwierząt, która "jest dla polskiej wsi szkodliwa". "Zdania nie zmieniłem. Moje odejście nie jest elementem rekonstrukcji rządu, tylko własnej decyzji" - podkreśla. Na uwagę, że prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że każdy porządny człowiek powinien poprzeć tę ustawę, były minister odpowiada, że o tym, czy ktoś jest dobry, decyduje ocena Pana Boga, a nie innych ludzi. Zdaniem Ardanowskiego ta ustawa jest oparta na "fałszywej aksjologii, fałszywym rozumieniu moralności, czyli tego, co porządkuje nasze życie i określa, co jest dobre, a co złe". "Wielokrotnie w PiS mówiono, że w sprawach dotyczących sumienia, czyli poczucia dobra i zła, nigdy nie będzie dyscypliny i nakazów. Nie było ich nawet przy o wiele ważniejszych sprawach, takich jak aborcja. Wtedy pozostawiono kwestię decydowania każdemu z posłów. Natomiast przy ustawie o zwierzętach obowiązuje dyscyplina, z którą się co do zasady nie godzę" - mówi Ardanowski. Dodaje, że niezależnie od wątpliwości moralnych i etycznych - aksjologia oparta na religii i tradycji europejskiej jednoznacznie mówi, że człowiek ma prawo korzystać ze zwierząt do różnych celów, starając się im oczywiście zapewnić jak najlepsze warunki życia. "Ze względu na ogromne negatywne skutki gospodarcze dla polskiego rolnictwa nie mogę na tę ustawę się zgodzić i jestem całkowicie świadomy konsekwencji, które mnie spotkają" - oświadcza. "Próba złożenia ustawy, która nie była zapowiedziana w programie wyborczym PiS i w żaden sposób - a sprawdzałem to u wszystkich organizacji rolniczych - nie była z nikim ze środowiska wiejskiego konsultowana, która nie była konsultowana z Ministerstwem Rolnictwa, mającym zaawansowane prace nad dobrostanem zwierząt, nie mogła być przeze mnie zaakceptowana" - dodaje. "Jeszcze jest czas na opamiętanie się" Były minister podkreśla w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że chce pozostać w partii, ponieważ "PiS jest Polsce potrzebny i ma jeszcze wiele pozytywnych rzeczy do zrobienia, do naprawienia czy poprawienia". "Ale nie będzie to moja decyzja" - mówi. Ardanowski razem z 14 innymi posłami PiS, którzy wyłamali się z klubowej dyscypliny podczas głosowania w Sejmie nad projektem noweli o ochronie zwierząt, został zawieszony w prawach członka partii. Pytany, czy zakłada odejście z PiS, Ardanowski zaznacza, że nie chciałby tego kroku czynić i nie chciałby być postawiony przed faktem dokonanym. "Podobnie, jak inni posłowie, którzy zostali zawieszeni, zastrzegam sobie prawo podejmowania suwerennych decyzji w tym obszarze" - mówi. Zapewnia, że nie przewiduje zasilenia innych partii politycznych. "Nie jestem zdrajcą, który odchodzi od macierzystej partii. Słyszałem, że jestem nielojalny, ale to jest postawa moralna, która wiąże się z dotrzymywaniem słowa i wiernością zasadom. Nie jestem nielojalny, trzeba się zastanowić, kto jest nielojalny wobec polskiej wsi. Nie przewiduję jednak kariery politycznej w innych ugrupowaniach" - podkreśla. Zdaniem Ardanowskiego "rolnicy ostatniego zdania nie powiedzieli i ich gniew państwo może mocno odczuć". "Przez wojnę z rolnikami PiS może już nie wygrać żadnych wyborów. Jeszcze jest czas na opamiętanie się" - ocenia.