W czwartek w Warszawie przed Sejmem oraz przed Pałacem Prezydenckim odbyły się manifestacje przeciwników zmian w wymiarze sprawiedliwości. Demonstracje zorganizowano także w innych miastach. Uczestnicy protestów m.in. domagali się, by prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę o Sądzie Najwyższym, i zmiany w ustawach o KRS oraz o sądach powszechnych. Jakubiak w rozmowie z PAP potwierdził, że kilkudziesięciu uczestników manifestacji pod Sejmem ruszyło na niego z różnego rodzaju okrzykami. "Nawet był taki element szarpania" - powiedział polityk. "Podjąłem taką decyzję, że nie będę występował na drogę ścigania prawnego za naruszenie nietykalności cielesnej, ponieważ uważam, że ci ludzie mieli szczere intencje. Natomiast wyszło tak jak wyszło" - oświadczył Jakubiak. Poseł Kukiz'15 podkreślił, że podczas incydentu reakcja policji była natychmiastowa. "Musiała mnie niestety eskortować, aż do samego domu" - dodał. Jakubiak ocenił, że negatywne emocje wśród manifestujących to wina liderów Nowoczesnej Ryszarda Petru i PO Grzegorza Schetyny. "Ci, którzy krzyczeli, nie krzyczeli na mnie jako Marka Jakubiaka, bo oni nie potrafili powiedzieć kim ja jestem. Oni krzyczeli na posła. To jest tak, że to może równie dobrze spotkać pana Petru, Schetynę, czy Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL" - podkreślił Jakubiak. Jak dodał "oni muszą wiedzieć, że kij ma dwa końce". "Nie wolno takich rzeczy robić po prostu" - zaznaczył poseł