Przypomnijmy, Żulczykowi zarzucono "popełnienie czynu polegającego na publicznym znieważeniu 7 listopada ub.r. na profilu w serwisie społecznościowym Prezydenta RP, poprzez użycie wobec niego określenia powszechnie uznanego za obraźliwe". Śledztwo rozpoczęło się po zawiadomieniu osoby prywatnej. Żulczyk znowu zabrał głos w tej sprawie, odnosząc się tym razem do promocji swojej książki. "Wydanie książki było zaplanowane na maj 2021 mniej więcej od roku - z takim wyprzedzeniem tworzy się plany wydawnicze. Wiadomy post napisałem po wyborach w USA, kiedy to było, można sobie sprawdzić. Pierwsze pismo od prokuratury dostałem pod koniec stycznia 2021. Wiem, kto złożył donos, to normalnie dostępna dla mnie informacja, gdyż imię i nazwisko tej osoby widnieje w wysłanym mi (w końcu) odpisie aktu oskarżenia" - napisał Jakub Żulczyk na Facebooku. Zwrócił się także bezpośrednio do niektórych adresatów. "Drogie prawicowe media i politycy, tacy jak komentujący moją sprawę w mediach śniadaniowych pan Krzysztof Bosak, twierdzący, że zrobiłem to dla autopromocji (a dla jakich pobudek, panie Krzysztofie, wystąpił pan w "Tańcu z Gwiazdami?" - ku chwale Wielkiej Polski?) - również możecie sobie to sprawdzić, nie jest to dla Was żaden problem" - stwierdził. "Nieśmiało" przypomniał również, że "prokuratura to nie jest prywatna firma z działem handlowym, z którą można umówić się na barter, a stan oskarżenia o przestępstwo to nie świadczenie komercyjne". O co dokładnie chodzi? Sprawa dotyczy wpisu prezydenta Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich w USA. "Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA" - napisał wtedy prezydent. "(...) nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak 'nominacja przez Kolegium Elektorskie'. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA 'obwieszczają' agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem" - napisał Żulczyk na Twitterze. Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski w rozmowie z Interią stwierdził, że ani głowa państwa, ani jego Kancelaria "nie są stroną" w rozpoczynającym się procesie. - Nie było żadnego wniosku prezydenta ani Kancelarii Prezydenta. Pan prezydent nie zna osobiście pana Żulczyka, ale apeluje o wzajemny szacunek - powiedział Spychalski.