Podczas telefonicznej rozmowy z Telewizją Polską premier Beata Szydło zapewniała widzów, że po wypadku "czuje się naprawdę dobrze". "Na szczęście zakończyło się na niegroźnych obrażeniach. Te najbardziej dotkliwe wynikały z tego, że dobrze zadziałały pasy bezpieczeństwa" - przekonywała. "Mogłabym wyjść już dzisiaj, natomiast tę decyzję podejmą lekarze" - usłyszeli w niedzielę widzowie "Wiadomości". W podobnym uspokajającym tonie wypowiada się rzecznik rządu Rafał Bochenek, który zapewniał na konferencji prasowej, że premier Szydło nie stało się nic poważnego i że czuje się dobrze. Poinformował również, że obrażenia premier to głównie stłuczenia i otarcia związane z tym, że miała zapięte pasy, czyli wypowiedział się w identycznym tonie, jak szefowa gabinetu. Rząd chce coś ukryć? Tymczasem poniedziałkowe gazety ujawniają szczegółowe obrażenia, jakich doznała premier. Różnią się one od wersji podawanej przez Kancelarię, o czym jasno pisze "Rzeczpospolita", "Rząd ukrywa całą prawdę o zdrowiu pani premier" - czytamy. Według informacji gazety, szefowa gabinetu ma pękniętą kość strzałkową w nodze. "Fakt" dowiedział się natomiast, że premier Szydło doznała uszkodzeń żeber i mostka. "To jednak rządowe służby powinny ujawnić, co dolega premier, tak by przeciąć wszelkie spekulacje. A jeśli nie mówią tego otwarcie, powstaną podejrzenia że chcą coś ukryć" - zaznacza gazeta. O uszkodzeniu żeber i mostka pisze również "Super Express", który w tej sprawie skontaktował się z rzecznikiem rządu. "Jeśli chodzi o obrażenia, chciałbym, żebyśmy uszanowali prywatność pani premier" - Bochenek wykręcił się od jasnej odpowiedzi. Doniesienia "Rzeczpospolitej" o pękniętej kości strzałkowej w nodze zdementował na Twitterze rzecznik rządu, określając je jako "całkowicie nieprawdziwe". Dodajmy jeszcze, że według informacji "Rzeczpospolitej", szef ochrony Piotr G. w wyniku wypadku doznał otwartego złamania nogi i miednicy.