Sprawa, która trafiła do sejmowej komisji etyki, dotyczyła zachowania Jakiego w sądzie podczas rozprawy na początku września, kiedy wiceminister zarzucił stronniczą postawę sędzi, prowadzącej sprawę przeciwko niemu z powództwa posła PO Roberta Kropiwnickiego. Przewodnicząca sejmowej komisji etyki <a class="db-object" title="Izabela Mrzygłocka" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izabela-mrzyglocka,gsbi,3126" data-id="3126" data-type="theme">Izabela Mrzygłocka</a> (PO) powiedziała PAP, że Jaki został ukarany upomnieniem przez komisję za naruszenie dobrego imienia Sejmu. "Komisja uznała, że zachowanie posła Jakiego było nieetyczne, ukaraliśmy go za naruszanie zasad" - dodała. Mrzygłocka zaznaczyła, że Jaki mimo trzykrotnego zaproszenie, nie pojawił się na posiedzeniu komisji i nie przedstawił swojego stanowiska. "W komisji etyki zdecydowaną większość ma opozycja, więc decyzja nie jest zaskoczeniem" - stwierdził Jaki w przekazanym PAP komentarzu. "Dalej jestem krytyczny wobec całego sądownictwa, moją sprawę zostawiam z boku" - dodał. Wiceminister sprawiedliwości zaznaczył, że kluczową dla niego sprawą pozostają "reformy całego sądownictwa tak, aby działało szybciej i była tam sprawiedliwość, której dziś często brakuje". "Tego boi się opozycja i dlatego podejmuje takie decyzje w komisji etyki" - ocenił. Wniosek o ukaranie Jakiego złożyła <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a>. Według polityków PO, zachowanie Jakiego wobec sędzi, było "skandaliczne". Rzecznik PO Jan Grabiec ocenił, że wystąpienie Jakiego podczas rozprawy sądowej miało charakter "groźby i szantażu adresowanego do przedstawiciela niezależnej władzy sądowniczej". PO i Nowoczesna - w związku z tą sprawą - domagały się odwołania Jakiego z funkcji w rządzie. Wiceminister Jaki na początku września w czasie rozprawy zarzucił stronniczość sędzi, prowadzącej sprawę przeciwko niemu z powództwa Kropiwnickiego. Jaki poinformował, że złożył wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec sędzi. W rozprawie chodziło o słowa Jakiego, które padły pod koniec stycznia z mównicy sejmowej; wiceminister mówił wówczas, że Kropiwnicki prowadzi w swoim mieszkaniu agencję towarzyską. Podczas rozprawy Jaki powoływał się na publikację "Super Expressu", w której przytoczono zeznania jednej z kobiet przesłuchanych przez legnickich śledczych. Przyznała ona, że w mieszkaniu Kropiwnickiego świadczyła usługi seksualne, ale na własny rachunek, nikt nie czerpał z tego korzyści. Jaki zwrócił uwagę sądowi, że wymaga to zbadania i złożył gazetę z publikacją jako wniosek dowodowy w sprawie. Wiceminister podnosił przed sądem, że chroni go immunitet, a jego słowa padły z sejmowej mównicy i chociażby z tego względu nie powinien ponosić żadnych konsekwencji. Sędzia, której ukarania chciał Jaki, odmówiła odrzucenia pozwu, uznając, że sprawa może być przedmiotem rozprawy w trybie cywilnym. Wiceminister ocenił, że postawa sędzi była stronnicza. Później Jaki oświadczył, że nie złoży jednak wniosku o postępowanie dyscyplinarne. "Nie złożę wniosku o postępowanie dyscyplinarne. Siłą jest umiejętność przyznania się do błędu. RP czeka na reformę sądów i może tu przeszkadzać moje jedno zdanie za dużo" - napisał wtedy. Jaki może się odwołać od uchwały komisji etyki; uprawomocni się ona po dwóch tygodniach od wydania.