W całym kraju sylwestrowa noc przebiegała na ogół spokojnie - oceniły policja i straż pożarna. Jednak w wyniku nieostrożnego obchodzenia się z petardami i fajerwerkami rannych zostało 202 osoby, z których 46 trafiło do szpitali. Mł. brygadier Andrzej Borański z Komendy Głównej Straży Pożarnej poinformował dzisiaj, że w sylwestrową noc odnotowano ok. 300 pożarów. Jak zapewnił, jest to liczba średnia i nie odbiega od dnia codziennego. Kilkanaście minut po północy zabawa sylwestrowa skończyła się dla 116 osób w Trypuciach niedaleko Białegostoku. Z nieznanych na razie powodów wybuchł tam pożar w budynku, w którym odbywał się bal. Nikt nie doznał obrażeń. Straty materialne szacowane są wstępnie na 90 tys. zł. Policja też nie odnotowała żadnych większych interwencji. - Zabawy na rynkach miast polskich odbywały się spokojnie - powiedział mł. inspektor Dariusz Kutyła z Komendy Głównej Policji. W wyniku wypadków drogowych w sylwestrową noc zginęło 10 osób, a 176 zostało rannych. Przyczyną części z nich mógł być pośpiech osób jadących na imprezy. Jednak statystyka tych zdarzeń "nie odbiegała od dnia codziennego". W samej Warszawie odnotowano 67 interwencji pogotowia ratunkowego. - Można założyć, że 2/3 to były drobne poparzenia spowodowane petardami - ocenił Inspektor Włodzimierz Piliszek z Centrum Zarządzania Kryzysowego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Kraków Motywem przewodnim sylwestrowej imprezy na Rynku Głównym było widowisko muzyczne oddające klimat i atmosferę lat osiemdziesiątych i siedemdziesiątych. Dzięki specjalnie zaaranżowanemu oświetleniu z ruchomymi, kolorowymi światłami, zielonymi laserami i lustrzanymi kulami rynek został przeobrażony w wielką dyskotekę. Na scenie ustawionej koło kościółka Św. Wojciecha wystąpiły największe gwiazdy polskiej sceny z lat 80. - zespoły Kombi, Oddział Zamknięty i Revolver oraz Małgorzata Ostrowska. Program artystyczny wzorowany był na legendarnej Liście Przebojów Programu 3 Polskiego Radia. Występy na żywo przeplatane były muzyką z taśmy - wyemitowano 30 największych przebojów, a fragmenty teledysków prezentowano na dwóch ogromnych ekranach. O północy życzenia noworoczne złożył wszystkim krakowianom prezydent miasta Jacek Majchrowski. Potem w niebo poszybowały sztuczne ognie. Dla uczestników imprezy organizatorzy przewidzieli wiele niespodzianek: nagrody otrzymali przebrani w stroje z lat 80., a prezenty - osoby, które wrzuciły butelki po szampanie do specjalnie przygotowanych kontenerów. Pół godziny po północy na ulice wyjechały specjalne autobusy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego i rozwoziły uczestników imprezy do domów. Nad porządkiem i bezpieczeństwem bawiących się czuwało kilkuset funkcjonariuszy policji, straży miejskiej i straży pożarnej oraz służby ochrony i służby medyczne. - Mimo takich tłumów sylwester w Krakowie należał do nadspodziewanie spokojnych - powiedziała Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji. Do izby wytrzeźwień trafiło 15 osób, nie odnotowano żadnych przypadków poranienia petardami. Do rana z płyty Rynku Głównego usunięto blisko 30 ton śmieci, głównie stłuczonych butelek od szampana. Krakowski sylwester kosztował około 600 tys. zł, z czego 200 tys. przekazało miasto, a reszta pochodziła od sponsorów. Warszawa W mżącym deszczu ok. 15 tysięcy osób bawiło się na sylwestrowym koncercie na Placu Defilad w Warszawie. Uczestnicy zabawy mieli okazję wysłuchać piosenek Eweliny Flinty, Kasi Klich oraz grupy Leszcze. Po północy wystąpiła gwiazda polskiej sceny muzycznej, grupa Bajm. Od sceny do Galerii Centrum plac Defilad ogrodzono barierkami. Imprezę zabezpieczyło ponad 1000 policjantów, pracowników agencji ochrony i strażników miejskich. Chcąc wejść na plac każdy z sylwestrowiczów musiał przejść przez jedną z 24 bramek wykrywających metalowe przedmioty. Zabraniano wnoszenia alkoholu i materiałów pirotechnicznych. O północy odbył się dziesięciominutowy pokaz sztucznych ogni, podczas którego wszyscy występujący na placu artyści odśpiewali piosenkę Ryszarda Rynkowskiego "Wznieś serce nad zło", a na niebie pokażą się świetliste serca. Sylwestrowy koncert na Placu Defilad w Warszawie przebiegł spokojnie, bez większych incydentów. Kilkugodzinna impreza miała charakter wydarzenia "o podwyższonym ryzyku". Była strzeżona przez trzykrotnie większą liczbę policjantów, strażników miejskich i ochroniarzy niż zazwyczaj w przypadkach imprez masowych. W sumie było ich około tysiąca. Większość warszawiaków w sylwestrową noc bawiło się tradycyjnie w domu lub na prywatkach. Sporym zainteresowaniem cieszyły się też bale w stołecznych hotelach, m.in. Bristolu, Janie III Sobieskim, Sheratonie czy Marriocie. Miłośnicy teatru i muzyki poważnej, unikający głośnych balów, wybrali m.in. koncert sylwestrowy w Filharmonii Narodowej lub Sylwestrową Galę Operową w warszawskiej Operze Narodowej. Kinomani wybrali się na sylwestrowe seanse filmowe, których hitem był przedpremierowy pokaz "Władcy Pierścieni - Powrót Króla". Nieprzyjemne zdarzenie spotkało w noc sylwestrową prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego. Jak poinformowała Beata Majkowska ze służb prasowych Komendy Stołecznej Policji, po godz. 22 próbowano włamać się do jego mieszkania. Prezydenta nie było w środku. Usiłowano wyważyć drzwi uszkadzając zamki, do włamania jednak nie doszło. Majkowska podkreśliła, że nie ustalono kto chciał się włamać, ani czy sprawca był jeden, czy było ich więcej. Pod Tatrami Najwyżej w Polsce powitali Nowy Rok pracownicy Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego na Kasprowym Wierchu w Tatrach, na wysokości ponad 1987 metrów n.p.m. Obserwatorium meteorologiczne, położone jest tuż pod wierzchołkiem Kasprowego Wierchu, ale budynek przewyższa szczyt o cztery metry i sięga do wysokości 1991 m n. p. m. W pogodne noce sylwestrowe ze szczytu można zobaczyć fajerwerki eksplodujące niemal nad całym Podhalem. Tej nocy jednak na Kasprowym Wierchu gęsta mgła ograniczała widzialność do 30 metrów. 28 metrów niżej - w restauracji przy górnej stacji kolei linowej na Kasprowym Wierchu - Nowy Rok witano na zorganizowanym na komercyjnych zasadach balu sylwestrowym. Wczoraj wieczorem uczestnicy przejechali z Zakopanego do Kuźnic dorożkami, a potem przesiedli się do kolejki linowej, która wywiozła ich na szczyt. Polskie Koleje Linowe zorganizowały odpłatnie specjalne nocne kursy dla uczestników balu, bo zwykle kolejka kursuje tylko w dzień. Restauracja na Kasprowym Wierchu położona jest na wysokości 1959 m n. p. m. Bawiono się też w tatrzańskich schroniskach turystycznych. Na przykład w "Murowańcu" na Hali Gąsienicowej, na wysokości1500 m. n.p.m., Nowy Rok przywitało 116 osób, czyli komplet gości. Schronisko zorganizowało zapowiedzianą do białego rana zabawę sylwestrową przy muzyce kapeli góralskiej. 500 narciarzy spędzało sylwestra jeżdżąc na nartach na Wierchu Bania w Białce Tatrzańskiej na Podhalu. Uczestnicy tego nietypowego balu bawili się na stoku przy muzyce od 21 do 4 rano, jedynie w przerwach zaglądając do góralskiej karczmy. Dla narciarzy uruchomiono do rana cztery wyciągi talerzykowe, bo - jak powiedział Piotr Dziubasik z ośrodka narciarskiego - "krzesełkowe mogłyby być tej nocy zbyt niebezpieczne". Najniżej organizowane zabawy sylwestrowe w kraju odbywają się również w Małopolsce - w kopalniach soli - w Bochni na głębokości 250 metrów oraz w Wieliczce, około 130 metrów pod powierzchnią ziemi. Za sale balowe służą tam podziemne komory wykute w złożach soli. W Zakopanem w tym roku władze miasta nie zorganizowały zabawy sylwestrowej pod chmurką, która zwykle odbywała się na największej miejskiej łące, czyli Równi Krupowej. Najliczniej witano Nowy Rok na Krupówkach. Właściciele sklepów, przewidując, że słynny deptak jak co roku zamieni się w ogromną salę balową pozabijali witryny płytami sklejki. Policja zorganizowała wmieście łączone patrole ze Strażą Graniczną. Ku uciesze turystów wieczorem na Podhale wróciła zima. Ochłodziło się, zaczął prószyć śnieg oraz ustąpiła mgła, ograniczająca po południu widzialność do 200 metrów i grożąca tym, że nie będzie odpowiednich warunków do oglądania noworocznych fajerwerków. Poznań Koncert Kayah i pokaz sztucznych ogni przyciągnął do wspólnej zabawy w Poznaniu 15 tysięcy osób. Sylwester na Placu Wolności był imprezą podsumowującą obchody 750-lecia lokacji Poznania. Uczestnicy wspólnej zabawy obejrzeli kilkuminutowy film, który przedstawiał największe wydarzenia związane z jubileuszem - od odsłonięcia plenerowej rzeźby Magdaleny Abakanowicz, poprzez paradę lokacyjną, do Dni Pyrlandii - masowej imprezy dla ponad 100 tys. osób. Kulminacją plenerowej zabawy był noworoczny toast prezydenta miasta i pokaz sztucznych ogni. Policja oceniła przebieg imprezy - jako wyjątkowo spokojny. Trójmiasto Kilka tysięcy ludzi bawiło się w sylwestrową noc pod gołym niebem w centrum Gdańska. Punktualnie o północy rozległ się dźwięk dzwoneczków, przyniesionych przez uczestników zabawy. Było spokojnie. Około stu "morsów", tradycyjnie już, powitało w Gdańsku Nowy Rok kąpielą w zimnych falach Bałtyku. Ich wyczynowi przyglądały się tłumy spacerowiczów. Wśród odważnych, których nie wystraszyła temperatura wody około -2 stopni, zimny wiatr i silne fale, był mors na rowerze, mors-mikołaj i mors-saksofonista. Wszyscy wskoczyli albo, jak w przypadku cyklisty, wjechali do lodowatego Bałtyku parę minut po godzinie 13. Przygotowania do kąpieli w pierwszym dniu roku trwały około dwóch godzin. Najpierw trójmiejskie morsy ubrały na plaży w Gdańsku-Jelitkowie choinkę. Potem była rozgrzewka. - Trzeba się tak w dresie przebiec 2-3 minutki, żeby organizm przyzwyczaił się do temperatury. No i do wody na mniej więcej 20 sekund, w ogóle nie myśląc, że jest zimno i człowiek od razu czuje się zdrowy - tłumaczył prezes Gdańskiego Klubu Morsów Lech Szymaniuk. Członkowie Gdańskiego Klubu Morsów kąpią się zimą w Bałtyku od 29 lat. Przed rokiem w takiej kąpieli brało udział blisko 80 "morsów" . W Trójmieście odnotowano podczas sylwestra jeden niecodzienny wypadek. Kilka minut po północy uczestnik studenckiej zabawy na dachu akademika w Sopocie wpadł do komina. Trafił do szpitala, na szczęście tylko lekko ranny. Przez całą noc w regionie zanotowano osiem przypadków poranienia przy odpalaniu petard. Obrażenia nie były jednak poważne. Łódź Ponad 3 tysiące łodzian przywitało Nowy Rok podczas zabawy na placu Wolności w centrum miasta. Impreza,organizowana przez Fundację Ulicy Piotrkowskiej, przebiegała bez zakłóceń. O północy życzenia mieszkańcom miasta złożył prezydent Jerzy Kropiwnicki. Życząc powodzenia w 2004 r., Kropiwnicki zaapelował do telewizji publicznej, by pokazywała więcej relacji z Łodzi. - To jest piękne miasto, które na to zasługuje - mówił prezydent. Zwieńczeniem imprezy na placu Wolności był wspaniały pokaz sztucznych ogni. Jak poinformował oficer dyżurny Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, zabawa przebiegała bez zakłóceń, a łodzianie bawili się bardzo spokojnie. Większość łodzian wybrała zabawę na prywatkach i w restauracjach. Wiele osób tuż przed końcem starego roku wyszło na ulicę Piotrkowską, ale zabawie pod chmurką przeszkadzała nieco pogoda - po północy w Łodzi padał marznący deszcz. Po raz czwarty już na boisku Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi odbył się specjalny mecz piłkarski. Rozpoczął się o godz. 23.30 w 2003 r., a zakończył pół godziny po północy, już w 2004 roku. W meczu, zorganizowanym przez redakcję łódzkiego "Expressu Ilustrowanego", zagrał m.in. jeden z najsłynniejszych polskich piłkarzy Włodzimierz Smolarek oraz występujący w słynnym meczu reprezentacji Polski z Anglią na stadionie Wembley w 1973 r. Mirosław Bulzacki. Kielce Kilka tysięcy kielczan żegnało stary i witało Nowy Rok na największej w mieście zabawie sylwestrowej - balu pod gwiazdami na placu Konstytucji 3 Maja przed ratuszem. Szampański festyn odbył się w uroczej, zimowej scenerii, rozświetlonej blaskiem kolorowych choinek i sztucznych ogni. Nadejście Nowego Roku obwieściła salwa armatnia i wybuchy petard. Uczestnicy plenerowej fiesty, zorganizowanej już po raz dziesiąty z rzędu, bawili się przy dyskotekowej muzyce i uczestniczyli w licznych konkursach z nagrodami. O północy prezydent Kielc Wojciech Lubawski życzył wszystkim, "by kochali i byli kochani". W regionie świętokrzyskim oprócz kielczan również sandomierzanie i mieszkańcy Końskich spotkali się na balu pod gwiazdami, aby tłumnie i radośnie przywitać 2004 rok. Lublin "Mieszczanie królewskiego grodu Lublina! Zatrzymajcie się i posłuchajcie! Nadszedł Rok Pański 2004, który jest czwartym rokiem pierwszego stulecia trzeciego tysiąclecia!"- tymi słowami o północy w Lublinie początek Nowego Roku ogłosił klikon, czyli krzykacz miejski. W centrum Lublina, na Placu Litewskim i Krakowskim Przedmieściu, Nowy Rok pod gołym niebem witało kilka tysięcy lublinian. Bawili się, wystrzeliwali race, pili szampana i składali sobie życzenia. Jak co roku, na stopniach Ratusza pojawił się klikon, ubrany w barwny strój nawiązujący do średniowiecznej tradycji, i wygłosił życzenia dla mieszkańców od prezydenta Lublina. Prezydent Andrzej Pruszkowski życzył lublinianom, żeby 2004 rok był dla wszystkich pomyślny. "Niech cieszy nas spełnienie naszych planów, niech tę radość dzielą nasi bliscy" - czytał klikon. Ogłaszanie przez krzykacza wszystkich doniosłych wydarzeń stało się już w Lublinie zwyczajem. Przy ważnych uroczystościach,wizytach dostojnych gości, rocznicach i innych tego rodzaju okazjach w rolę krzykacza wciela się znany w Lublinie społecznik - 70-letni Władysław Stefan Grzyb. Katowice W Katowicach w imprezie na rynku uczestniczyło kilka tysięcy osób. Na następnego Sylwestra w tym miejscu trzeba będzie czekać prawdopodobnie kilka lat w związku z planowanymi pracami w centrum miasta - budową kanalizacji, apotem przebudową Rynku. Życzenia mieszkańcom Katowic złożył prezydent miasta Piotr Uszok. Potem, już w śnieżnej scenerii, odbył się kilkunastominutowy pokaz sztucznych ogni. Nie obyło się bez niewielkiego incydentu - dwie osoby niegroźnie ucierpiały z powodu nieostrożnego obchodzenia się z petardami. Szczecin Większość szczecinian spędziła tegorocznego Sylwestra w domach - w gronie przyjaciół lub rodziny, część tradycyjnie już bawiła się w pubach i restauracjach. Nowością były w tym roku tzw. imprezy składkowe organizowane w lokalach. W tym roku szczecinianie nie mogli się wspólnie bawić "pod chmurką", bo prezydent miasta z obawy przed atakami terrorystycznymi, odwołał imprezę na Jasnych Błoniach. Ci, którzy woleli w sposób bardziej wyrafinowany spędzić noc sylwestrową wybierali między teatrem, a wieczorem poetyckim. Teatr Współczesny pokazał tego wieczoru "Śluby panieńskie", a Teatr Polski "Kolację dla głupca". Goście mogli liczyć na staropolskie jadło i szampana. W wieczorze poetyckim zaś przygotowanym przez Stowarzyszenie Artefakt zorganizowano konkurs jednego wiersza o butelkę szampana i tomik poezji współczesnej. Lubiący egzotykę i rejsy po pełnym morzu bawili się na pokładzie promu "Polonia" należącego do Unity Line. Tam w sylwestrową noc obowiązywał styl hawajski, zarówno w ubiorze, muzyce jak i menu. Zachodniopomorska policja poinformowała, że w województwie i mieście było tej nocy raczej spokojnie. Było dużo drobnych interwencji, ale jednak mniej niż w latach ubiegłych. Na oddział chirurgii ręki szpitala klinicznego na Unii Lubelskiej w Szczecinie trafiły trzy osoby z urywanymi palcami po odpalaniu petard. W tym szpitalu operowano też w nocy kilkanaście osób, które podczas zabaw sylwestrowych doznały obrażeń w wyniku upadku na szyby lub po uderzeniach butelkami. Licheń Polonezem rozpoczął się bezalkoholowy bal sylwestrowy, zorganizowany po raz pierwszy w sanktuarium maryjnym w Licheniu (Wielkopolska), który słynie z budowanej tam największej świątyni w kraju. W balu wzięło udział prawie 250 osób z całej Polski w różnym wieku, choć przeważali reprezentanci średniego i starszego pokolenia. Uczestnicy tej nietypowej zabawy nie byli wcale związani z ruchem AA (anonimowych alkoholików). Bal w przestronnych salach nowego domu pielgrzyma "Arka", położonego w pobliżu bazyliki, poprowadził wodzirej, którego znalezienie - jak przyznali organizatorzy - nie było wcale łatwe. Przekonali się, że wprawdzie wodzirejów nie brakuje, jednak rozbawienie i utrzymanie w tym nastroju przez kilka godzin ludzi absolutnie trzeźwych okazało się dla większości zbyt trudne. Od 18.00 do 23.30 trwały tańce, rozmaite gry i zabawy towarzyskie. Tańczono przy nagraniach płytowych. Sporą popularnością, na równi z dawnymi i aktualnymi hitami dyskotekowymi, cieszyły się walce i tango. Tuż przed północą balowicze przeszli do kościoła św. Doroty i tam, podczas noworocznej mszy przed cudownym obrazem Matki Bożej Licheńskiej, przywitali 2004 rok. Na stołach królowały potrawy typowe dla kuchni polskiej, pito wyłącznie kawę, herbatę i wszelkiego typu napoje chłodzące. Mimo że nie było nawet lampki szampana, humory uczestników licheńskiego balu przez cały czas były prawdziwie szampańskie. Na tej imprezie można się było przekonać, jak świetnie potrafią się bawić ludzie bez kropli alkoholu. Inicjatorami zorganizowania sylwestrowego bezalkoholowego balu w licheńskim sanktuarium była grupa mieszkańców z Rudy Śląskiej. Częstochowa Salwy armatnie z jasnogórskiego Bastionu Św. Rocha obwieściły nastanie Nowego Roku mieszkańcom Częstochowy. Wcześniej, punktualnie o północy, w jasnogórskiej bazylice rozpoczęła się noworoczna pasterka, która tradycyjnie zgromadziła wielu wiernych. Wystrzały z dział ustawionych w XVII-wiecznych murach Bastionu Św. Rocha nie mają długiej tradycji ? ważniejsze wydarzenia i święta akcentowane są w ten sposób od kilku lat. Używane do tego celu działa to repliki tych, które służyły niegdyś do obrony Jasnej Góry. Na noworoczną pasterkę przyjechali też niektórzy uczestnicy przybywającej co roku w sierpniu na Jasną Górę Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej - najliczniejszej spośród licznych pielgrzymek do tego sanktuarium. Po pasterce pozostali oni na całonocnym czuwaniu. Tłumy mieszkańców Częstochowy przywitały Nowy Rok na głównym placu miasta - pl. Biegańskiego. Występowały miejscowe zespoły,a po północy nad miastem rozbłysły sztuczne ognie. Mieszkańcy obejrzeli też krótki film o swoim mieście. Noworoczne życzenia złożył prezydent Tadeusz Wrona.