Jednym z zapomnianych - a niezwykle ciekawych osób - jest Władysław Gargul (1883-1946), pochodzący z Bochni fotograf. To między innymi dzięki niemu posługujemy się kartami pocztówkowymi. Był jednym z pierwszych fotografów Tatr. Miał talent zarówno do fotografii, jak i biznesu - miał własny zakład i atelier w Bochni, filie w Zakopanem i Wieliczce. I właśnie dzięki temu dokonał swojego wynalazku - w Wieliczce obsługiwał między innymi wycieczki do kopalni soli, a dla ułatwienia sobie życia (i usprawnienia biznesu) skonstruował przyrząd do wykonywania automatycznych odbitek fotograficznych - aż do tysiąca w ciągu godziny! Patent chętnie odkupił od niego Kodak. Gargul miał na koncie także inne wynalazki związane z fotografią. Dziś pamięta się o nim przede wszystkim w rodzinnej Bochni oraz w Wieliczce. Edison z Galicji Na miano polskiego Edisona zasługuje bez wątpienia pochodzący z Galicji Jan Szczepanik (1872-1926), który ma na swoim koncie kilkaset patentów. Wymyślił między innymi kuloodporny materiał, który w 1906 roku uratował życie króla Hiszpanii Alfonsa XIII. Dzięki Szczepanikowi mamy również kolorowe zdjęcia - wynalazł sposób na kolorową fotografię i światłoczuły papier barwny, co później wykorzystały firmy Kodak i Agfa. Uzyskał również brytyjski patent na urządzenie umożliwiające tworzenie kolorowych filmów. Jego pomysł dopracował syn Zbigniew Szczepanik. W 1933 roku prasa donosiła, że "zasada wynalazku polega na tem, że zdjęcie dokonane przy pomocy specjalnego aparatu jest robione przez trzy filtry (czerwony, zielony i niebieski). [...] Przez połączenie trzech częściowych obrazków otrzymujemy na ekranie obraz kończenie doskonały pod względem barwy i wszestkimi odcieniami i barwami widma słonecznego" (Nowiny Codzienne, 1933, R.2, nr 18). Pomysły Szczepaników zostały jednak wyparte z rynku przez amerykański Technikolor. Śrubowce i lotnie Obok Szczepaników jest jeszcze jedna ciekawa wynalazcza para ojciec-syn - chodzi o panów Tańskich, Czesława (ojciec, 1862-1942) i Tadeusza (syn, 1892-1941). Czesław Tański w zasadzie był malarzem i studiował w Akademii w Monachium, jednak całkowicie pochłaniały go marzenia o lataniu. Majsterkując, stworzył maszynę, którą nazwał "lotnia" - i na której, według niektórych, udało mu się wznieść z płaskiego podłoża, jako pierwszemu na świecie! To jednak nie koniec jego dokonań, bo na początku XX wieku wymyślił prototyp śmigłowca, nazwanego przez niego "śrubowcem". Jego syn Tadeusz Tański był z kolei genialnym konstruktorem, choć był również mocno ekscentryczny. Podczas wojny polsko-bolszewickiej w błyskawicznym tempie skonstruował samochód pancerny (na podwoziu Forda T), którego budowa zajmowała zaledwie dwa tygodnie. Po wojnie zajął się między innymi konstrukcją w pełni polskich aut. Tański upraszczał konstrukcję do tego stopnia, że samochód CWS T-1 można było złożyć i rozłożyć za pomocą jednego klucza. W dodatku projektowane przez niego silniki samochodowe T-8 i T-4 działałby nie tylko na benzynie, ale i na siedmiu mieszankach spirytusowych! Tadeusz był jednak specyficzny we współpracy, techniczne rysunki silników i aut sporządzał na kawiarnianych serwetkach, co upodabniało go do Stefana Banacha. Raz podczas kończenia pracy nad projektem CWS, wobec ociągania się Tańskiego z oddaniem projektu skrzyni biegów, szef Zakładów musiał zamknąć go w gabinecie na noc, mając nadzieję, że to zmusi konstruktora do pracy. Rano wynalazca oddał mu... stos pomalowanych damskich apaszek, czym zapewne doprowadził go do wściekłości. Postawiwszy na swoim, projekt skrzyni oczywiście wykonał. Tański-syn nie ograniczał się jednak tylko do samochodów - zajmował się też silnikami lotniczymi, projektami samolotów oraz dobrymi konstrukcjami. Od telewizora do statku kosmicznego Fascynująca była też działalność Mieczysława Wolfkego (1883-1947). W wieku 17 lat stworzył "proto-telewizor" - prototyp urządzenia do przesyłania obrazów, który nazwał telektroskopem i uzyskał na niego patent w Niemczech i Rosji. Jest również autorem projektu statku kosmicznego, który miał działać na zasadzie odrzutu, można zatem z przymrużeniem oka uznać, że to Wolfke był pionierem podróży kosmicznych. Był on również prekursorem holografii, a w latach 30. współpracował z wojskiem, zajmując się projektami noktowizji czy samosterujących rakiet przeciwlotniczych. Wolfke doskonale odnajdywał się jako nauczyciel - na jego wykłady na Politechnice Warszawskiej ściągały tłumy, także dlatego, że profesor lubił urządzać rozmaite eksperymenty. Nic zresztą w tym dziwnego - w końcu recenzentem jego pracy habilitacyjnej na Politechnice w Zurichu był sam Albert Einstein! Okręty podwodne Drzewieckiego O ile Wolfke zastanawiał się nad podróżami kosmicznymi, o tyle kolejny polski konstruktor, Stefan Drzewiecki (1844-1938) poszedł w drugą stronę - pod wodę. Wynalazł m.in. dromograf - urządzenie, które automatycznie kreśli kurs płynącego statku. Pracował nad konstrukcją okrętu podwodnego, który poruszał się dzięki sile ludzkich mięśni, a efekty swoich badań zaprezentował osobiście w odeskim porcie w 1877 roku, przepływając pod zacumowanym tam okrętem. To według jego projektu wyprodukowano pierwsze seryjne okręty podwodne (dla czteroosobowych załóg). Jako pierwszy również zastosował peryskop. To oczywiście tylko część z jego licznych wynalazków i udoskonaleń, zajmował się również - jak większość konstruktorów tamtego czasu - samolotami. Sam Drzewiecki wspierał również innych polskich wynalazców aeronautycznych. Człowiek renesansu Prawdziwym człowiekiem renesansu był Józef Hofmann (1876-1957). Niektórzy twierdzą, że pierwszy koncert fortepianowy dał w wieku 5 lat w Ciechocinku. Na pewno w wieku 10 lat podbił Warszawę, a tournée po Stanach Zjednoczonych (w 10 tygodni odbyły się 52 koncerty z zakontraktowanych 80) w wieku lat 11 przerwało... Nowojorskie Towarzystwo Przeciwdziałania Okrucieństwu wobec Dzieci! Intensywne występy jednak nie zraziły go do muzyki, a nawet chyba wręcz przeciwnie. Korespondował z Thomasem Edisonem - był zafascynowany możliwościami nagrywania dźwięku na wałkach woskowych, a po udostępnieniu fonografu do sprzedaży, Edison wysłał jeden egzemplarz w prezencie młodemu muzykowi. Hofmann nie był jednak ostatecznie przekonany do nagrań - nie podobała mu się ich jakość i po 1924 roku praktycznie już nie nagrywał (a zachowane nagrania z późniejszych lat to głównie nagrania transmisji radiowych i koncertów). Choć muzyka pozostawała jego najważniejszą działalnością, chętnie majsterkował, żeby ułatwić sobie życie - tak powstał przyrząd do przewracania stron z nutami dla pianistów czy regulowany fotel dla pianistów. Lubił ślizgać się po lodzie, więc sam skonstruował swoje łyżwy; uwielbiał jeździć samochodem - zatem i w automobilu wprowadzał zmiany. Podobno miarowy ruch metronomu podsunął mu pomysł mechanicznych wycieraczek (który to pomysł miał zostać wykorzystany przez zakłady samochodowe Forda). Dzięki niemu w autach pojawiły się resory. Podobno to właśnie jemu również zawdzięczamy podstawę pracy niemal wszystkich biur na całym świecie - czyli spinacz biurowy! *** To tylko kilka nazwisk osób z okresu międzywojnia, których fantazja a czasem wręcz upór zmieniły świat. O większości z nich mało kto dziś pamięta. Warto jednak czasem pochylić się nad ich losami, póki jeszcze można odnaleźć część źródeł. Biuro Programu "Niepodległa" stara się przypominać o niezwykłych postaciach lat 20. i 30. XX wieku choćby na swoim facebookowym profilu, do którego śledzenia serdecznie zapraszamy. Z kolei na stronie www.niepodlegla.gov.pl pojawiają się materiały bardziej rozbudowane, poświęcone konkretnej tematyce. Zapraszamy do odwiedzenia strony "Niepodległej" zwłaszcza 11 listopada i obejrzenia Wirtualnego Festiwalu Niepodległa na Krakowskim Przedmieściu - koncertów gwiazd polskiej muzyki, koncertów dziecięcych i czytania bajek dla najmłodszych oraz Prywatki Niepodległej. Sprawdźcie program na www.niepodlegla.gov.pl i oglądajcie Wirtualny Festiwal 11 listopada - także na głównej stronie Interii. Anna Bińkowska - Biuro Programu "Niepodległa"