Jak wyjaśnia "Wprost", wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Rozwiązanie pojawiło się tuż po tym, jak Bronisław Komorowski otwarcie wystąpił przeciwko powołaniu na szefa MSZ byłego ministra finansów. "Pan Jacek Rostowski (...) nie wypełnia kryterium doświadczenia dyplomatycznego czy w zakresie kierowania polityką zagraniczną" - tłumaczył prezydent. Jednocześnie podkreślił, że Rostowski na pewno "jest fachowcem w różnych obszarach i można jego wiedzę zagospodarować w inny sposób". Nadarzającą się okazję wykorzystała Ewa Kopacz i wysunęła kandydaturę Schetyny. "To nie był żaden wielki plan Komorowskiego, tylko jej decyzja, trochę na złość Bronkowi: Nie chcesz Londyńczyka, bywalca salonów władającego kilkoma językami to weź sobie swojego ulubieńca Scheta! - potwierdza w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" współpracownik Schetyny. "Metody będą Grześkowe" Bezsprzecznie obecny szef MSZ jest wielkim, jeśli nie największym zwycięzcą nowego rozdania w rządzie. Zdaniem rozmówcy tygodnika, Schetyna użyje teraz wszelkich chwytów, które pozwolą mu osiągnąć wytyczony cel. "Najpierw pójdzie po Protasiewicza, potem po Grasia, bo ich uważa za zdrajców, a w końcu po Kopaczową, której od lat nienawidzi. Metody będą Grześkowe. Czyli wszystkie chwyty dozwolone byle byłyby skuteczne - ostrzega współpracownik odchodzącego premiera. Przypomnijmy, że obsada stanowiska szefa MSZ po Radosławie Sikorskim wywoływała największe emocje. Ostateczne decyzje miały zapaść podczas czwartkowego spotkania Grzegorza Schetyny z Ewą Kopacz. Polityk Platformy nie wykluczał współpracy z nową panią premier. - Coś się skończyło i coś się zaczyna. Od personalnych decyzji Ewy Kopacz wiele zależy - mówił na antenie TVN24 Schetyna. - Jeśli pojawi się poważna propozycja wejścia do rządu, poważnie ją rozważę - zaznaczał, jeszcze zanim wszyscy poznali skład nowego rządu. W przypadku Schetyny od początku trwania negocjacji w grę wchodziła administracja i cyfryzacja lub sprawy zagraniczne, gdzie pojawiła się kadrowa dziura. Było pewne, że Radosław Sikorski odchodzi, zastąpić miał go Jacek Rostowski. Pomysł jednak upadł. Przeciwny był między innymi Bronisław Komorowski. Prezydent zaznaczył też, że jest zainteresowany, "by m.in. resort spraw zagranicznych nie podlegał zmianom, a jeśli muszą nastąpić, żeby były bezpieczne". Teraz już wszystkie karty zostały odkryte, po tym jak w ubiegły piątek o godzinie 10. Ewa Kopacz uroczyście przedstawiła skład nowej Rady Ministrów. Jako pierwszy poznał go jeszcze w czwartek wieczorem prezydent Bronisław Komorowski. Nowy rząd ma zostać powołany 22 września. 1 października premier ma wygłosić w Sejmie expose.