O Pegasusie - izraelskim systemie umożliwiającym inwigilację użytkowników iPhone'ów - zrobiło się głośno 20 grudnia. Amerykańska agencja AP doniosła, powołując się na ustalenia kanadyjskiej grupy Citizen Lab Uniwersytetu Toronto, że mecenas Roman Giertych oraz prokurator Ewa Wrzosek mieli być ofiarami śledzenia przez oprogramowanie Pegasus. Trzy dni później AP poinformowała, że zhakowano również telefon senatora Krzysztofa Brejzy w czasie, gdy był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Podkreślono przy tym, że klientami twórców Pegasusa (NSO Group) są wyłącznie legalne jednostki rządowe na całym świecie. Pierwszy komentarz - Stanisław Żaryn Na doniesienia AP jeszcze tego samego dnia - 20 grudnia - zareagował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn."W Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd. Każde użycie metod kontroli operacyjnej uzyskuje wymagane prawem zgody - w tym zgodę sądu. Polskie służby działają zgodnie z polskim prawem" - napisał rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych. "Sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione" - dodał Żaryn. - Jakaś firma z Kanady bodaj stawia takie zarzuty, są one niepoważane, wypowiedź Stanisława Żaryna jest w tej sprawie wykładnią naszego stanowisk - mówił szef klubu PiS Ryszard Terlecki dzień później. Konferencja prasowa Zbigniewa Ziobry z 22 grudnia Dwa dni po pierwszych doniesieniach AP głos zabrał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.- Mogę powiedzieć generalnie na temat stosowania narzędzi dopuszczalnych prawnie, służących inwigilacji obywateli w każdym państwie demokratycznym (...). Polskie państwo, tak samo jak inne państwa, może korzystać z takich narzędzi. Oczywiście tylko zgodnie z prawem, jeżeli są ku temu podstawy, na podstawie procedur prawnych - by również słuchać rozmowy tych, co do których istnieje podejrzenie popełnienia przestępstw kryminalnych i w ramach procedur związanych z decyzją sądu na końcu tych procedur - mówił na konferencji prasowej minister sprawiedliwości. Oświadczył, że "nie ma żadnej wiedzy, aby w Polsce były jakiekolwiek bezprawne działania podejmowane w tym obszarze". 27 grudnia. Kaczyński poleca stary telefon W rozmowie z Interią, opublikowaną 27 grudnia, prezes PiS Jarosław Kaczyński przekonywał, że nic nie wie o tej sprawie. - Nie wiem, co z tym Pegasusem. Dostałem pismo od dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej, by wyjaśnić wątpliwości wokół rzekomego podsłuchu wobec Romana Giertycha. To się miało dziać w roku 2019, nie byłem wówczas wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, nie mam o tym większego pojęcia - mówił w rozmowie z Piotrem Witwickim i Marcinem Fijołkiem.Wicepremier ds. bezpieczeństwa pozwolił sobie na żart:- Sprawdzę tę sprawę. Panowie, półżartem, to mogę tylko doradzić używanie takiego telefonu, jaki mam ja. Stary, wysłużony, choć chyba może filmować, jak się naciśnie odpowiedni przycisk. 28 grudnia. Morawiecki o "fake newsach" Premier Mateusz Morawiecki, pytany, czy wiedział o inwigilacji Krzysztofa Brejzy, na konferencji prasowej z 28 grudnia podkreślił, że trzeba "sprostować" informacje medialne dotyczące użycia Pegasusa i nie dać sobie "narzucić fake newsa". - To typowy sposób działania niektórych mediów, że tworzą fakt nieprawdziwy, następnie ktoś inny cytuje ten nieprawdziwy fakt, powołując się na to źródło, i nagle potem wszyscy przyjmują, że taka była rzeczywistość. Otóż nie było takiej rzeczywistości - powiedział premier. Pytany o wątek Krzysztofa Brejzy zapewnił, że "nie ma wiedzy", by takie podsłuchy miały miejsce. W dyskusję "wmieszał się" Banaś Nowe paliwo krytykom rządu dostarczył 30 grudnia prezes Najwyżej Izby Kontroli Marian Banaś. Oznajmił w Polsat News, że NIK dysponuje fakturą na zakup Pegasusa. - Afera związana z Pegasusem stanowi poważne zagrożenie dla demokracji i wymaga szczegółowego wyjaśnienia, bo dotyczy podejrzenia nielegalnej inwigilacji polityków i obywateli - powiedział Polsat News Banaś. - Najwyższa Izba Kontroli już w 2019 roku, przy okazji kontroli budżetowej, zwracała na to uwagę, kiedy znaleziono fakturę dotyczącą zakupu systemu Pegasus - dodał szef NIK. Premier ponownie - 7 stycznia Czy Polska posiada Pegasusa? - pytali wprost Piotr Witwicki i Paweł Czuryło w wywiadzie, który ukazał się w Interii 7 stycznia. - Odsyłam do oświadczenia służb w tej sprawie. Wszelkie działania operacyjne, nawet wobec tych, którzy najgłośniej dziś krzyczą, odbywają się za zgodą sądów. Według mojej wiedzy żadne działanie operacyjne nie odbyło się bez zgody sądu - podkreślał premier. Co przyznał Kaczyński Przełom w narracji na temat Pegasusa nastąpił tego samego dnia - 7 stycznia. "Kaczyński: Mamy Pegasusa, ale nie używaliśmy go wobec opozycji" - tak zatytułowała depeszę Polska Agencja Prasowa, opisując wywiad prezesa PiS dla tygodnika "Sieci". "Prezes PiS i wicepremier Jarosław Kaczyński potwierdził, że polskie służby dysponują programem Pegasus; zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji" - czytamy w depeszy.Co ciekawe, wicepremier ds. bezpieczeństwa ani razu nie potwierdził wprost - "tak, mamy Pegasusa". Ale podkreślił: - Pegasus to program, po który sięgają służby zwalczające przestępczość i korupcję w wielu krajach. (…) Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia. Odnosił się też do zakupu Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości, nie zaprzeczając w żaden sposób tym doniesieniom. Prezes PiS nazwał to "sprawą o charakterze technicznym, bez większego znaczenia". "Pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny, związany z walką z przestępczością, ochroną obywateli". Tego samego dnia - Ziobro ponownie 7 stycznia do sprawy Pegasusa ponownie odniósł się Zbigniew Ziobro. Z jego słów wynika, że polskie służby posiadają programy umożliwiające włamywanie się do telefonów, choć nazwa Pegasusa w tej wypowiedzi nie padła:- Polskie służby dysponują programami, które w sposób skuteczny pozwalają inwigilować osoby podejrzane o dokonywanie przestępstw, posługujących się nową technologią. Byłoby kompromitacją polskiego państwa, gdyby takich programów nie posiadało - stwierdził.- Komisja śledcza byłaby uzasadniona, gdyby polskie państwo zaniechało swoich zadań i nie pozyskało takich programów, które pozwoliłyby skutecznie realizować cele zapisane w ustawie - przekonywał minister sprawiedliwości.