We wtorek Senat wybrał Tomasza Grodzkiego z KO na marszałka Senatu, a także wicemarszałków zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Oznacza to, że opozycja była w stanie wykorzystać minimalną większość (51 głosów) do przeforsowania swojego stanowiska. Jednocześnie w Sejmie większością dysponuje PiS i to ugrupowanie wskazało kandydata na marszałka - Elżbietę Witek, która została wybrana. Zgodnie z regulaminami obu izb obaj marszałkowie mają decydujący wpływ na tryb pracy swoich izb. Praktycznie to oni decydują o terminach posiedzeń, czasie ich trwania, proponują porządek. Negatywne opinie w PiS. "Spodziewam się obstrukcji parlamentarnej" Pytani przez PAP politycy różnych ugrupowań przyznają, że w Senacie można oczekiwać wykorzystywania uprawnień tej izby do blokowania niektórych sejmowych pomysłów. Senat przede wszystkim ma 30 dni na zgłoszenie poprawek do sejmowych ustaw. Może też proponować odrzucenie ich w całości, co wydłuża czas pracy nad nowym prawem, Sejm bowiem do stanowiska Senatu musi się odnieść. Nie będzie natomiast zapewne problemu z odrzucaniem stanowiska Senatu w Sejmie, bo do tego potrzebna jest tu jedynie bezwzględna większość, a tą PiS dysponuje. "Raczej spodziewam się obstrukcji parlamentarnej w Senacie niż współpracy" - powiedział Arkadiusz Mularczyk (PiS), pytany o ocenę nowej sytuacji między Sejmem, a Senatem. "Myślę, że ta sytuacja będzie wykorzystywana przez opozycję do kontestowania różnego rodzaju ustaw i inicjatyw sejmowych. Domyślam się, że proces legislacyjny w Senacie będzie spowalniany i w Senacie może dochodzić do prób blokowania ustaw sejmowych poprzez różnego rodzaju wysłuchania, konferencje, odwlekanie terminów, odwlekanie posiedzeń komisji senackich i samego Senatu" - uważa poseł PiS. Zdaniem Mularczyka Senat będzie też miejscem akcji politycznej, skierowanej przeciwko rządowi, choć spodziewa się on zarazem, że opozycyjna większość nie raz będzie przełamywana. "Będą duże problemy z utrzymaniem większości przy głosowaniach, bo większość jest bardzo niewielka, a kluby opozycyjne mogą mieć problemy z utrzymaniem dyscypliny obecności. Tymczasem po drugiej stronie mamy klub PiS, który jest jednolity i ma jasne przywództwo" - mówił Mularczyk. Będzie próba budowy porozumienia międzyinstytucjonalnego? Jednak senator PiS Jan Maria Jackowski jest mniej pesymistyczny. "Z zapowiedzi pana marszałka Grodzkiego wnoszę, że jego wolą jest, by Senat był izbą mądrej refleksji, sporów politycznych, ale też dyskusji merytorycznych. Trzymam więc pana marszałka za słowo" - powiedział Jackowski. "Senat stoi przed historyczną szansą ukazania zupełnie innej twarzy polskiej polityki. Myślę, że mimo różnic politycznych można w sposób merytoryczny i rzeczowy pracować dla państwa polskiego" - dodał. Podobny pogląd wyraża poseł Sławomir Nitras (KO). "Myślę, że będzie próba budowy porozumienia międzyinstytucjonalnego. Nie oczekuję, że PiS będzie nas traktował po partnersku, bo to nie jest zgodne z charakterem tej partii, ale widzę bardzo wyraźnie, że tam się biją dwie tendencje. Jedna dociskania śruby, a druga łagodniejsza. Ta pierwsza wczoraj w PiS przegrała, bo oni się cofnęli" - powiedział PAP Nitras, zwracając uwagę, że choć początkowo pojawiły się groźby, że KO nie otrzyma wicemarszałka w Sejmie, jeśli PiS nie otrzyma dwóch wicemarszałków w Senacie, to w końcu od tego odstąpiono. W opinii posła KO dzięki większości w Senacie i własnemu marszałkowi opozycja zyskała natomiast realny instrument oddziaływania na rzeczywistość, także medialną. "Mam nadzieję, że dzięki temu uda się ułożyć relacje instytucjonalne i one będą miały dobry wpływ na atmosferę w parlamencie" - powiedział Nitras. Krzysztof Słoń: Senat raczej będzie izbą refleksji Także w opinii senatora Krzysztofa Słonia (PiS) środowa postawa i opozycji, i PiS "pokazała, że przynajmniej start parlamentu mógł odbywać się z zachowaniem standardów demokratycznych". "Z całą pewnością teraz będzie inaczej, niż w poprzedniej kadencji lub jeszcze wcześniejszej, to są zupełnie nowe realia i trzeba się w nich odnaleźć" - ocenił senator Słoń. "Ja i większość senatorów przyszliśmy jednak tutaj do pracy, a nie po to, by trwać w klinczu" - zaznaczył. Senator wyraził też przekonanie, że większości rządzącej uda się realizacja obietnic wyborczych, choć zapewne bardziej będzie musiała wsłuchiwać się w to, co mówi opozycja. "Liczę na to, że ta sytuacja bardzo uspokoi pracę, nie tylko Senatu, ale i Sejmu" - ocenił w rozmowie z PAP poseł Maciej Gdula (Lewica). "Nie chodzi o to, że opozycja w Senacie będzie blokować przyjmowanie ustaw, stosować włoski strajk, ale nie będzie takiego napięcia w Sejmie, by bardzo szybko przegłosowywać ustawy" - dodał. Ocenił jednak, że "Senat będzie raczej izbą refleksji, a nie obstrukcji". "Na pewno praca parlamentarna w Senacie wróci do normy i będzie się odbywała zgodnie z regułami sztuki, zgodnie z obowiązującym regulaminem. Nie będą łamane terminy ani nie będą łamane zasady tej pracy" - zaznaczył z kolei w rozmowie z PAP senator KO Bogdan Klich, w poprzedniej kadencji szef senackiego klubu PO. "Wreszcie będziemy organizować wysłuchania publiczne, aby jak największa część społeczeństwa mogła uczestniczyć w tworzeniu prawa" - dodał. W Senacie X kadencji PiS zdobyło 48 mandatów, KO - 43, Lewica - 2, a PSL - 3. W izbie wyższej parlamentu zasiada też czworo senatorów, którzy kandydowali z własnych komitetów wyborczych: b. prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski, b. wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski, b. prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz oraz b. posłanka PO, w poprzedniej kadencji senator niezależna Lidia Staroń.