Jadwiga Emilewicz o możliwym odejściu z rządu: Nikt nie prowadził ze mną rozmów
- Polityk, tak jak każdy człowiek, musi żyć tak, jakby ten dzień był dniem ostatnim i żeby bilans był zawsze korzystny. Jestem przygotowana na każdą ewentualność - powiedziała w Porannej rozmowie w RMF FM Jadwiga Emilewicz w odniesieniu do nieoficjalnych informacji, że ma opuścić rząd. Dopytywana o to, czy ktoś rozmawiał z nią na ten temat, wicepremier odpowiedziała: - Rozmów ze mną nikt nie prowadził.
Robert Mazurek pytał też minister rozwoju, czy Porozumienie godzi się na to, by mieć w przyszłym rządzie jednego ministra. - My dziś prezentujemy stanowisko - w rozmowach tych prezentuje je Jarosław Gowin - że biorąc pod uwagę siłę koalicjantów te dwa ministerstwa są właściwie zasadnie oddające proporcje i udział w koalicji - mówiła.
W mediach spekuluje się na temat przyszłości Jadwigi Emilewicz. Wicepremier dementuje plotki.
- Myślę, że zgodzimy się, że Polaków umiarkowanie interesuje jak będzie wyglądał przyszły rząd, ale ja się nie wybieram do biznesu, nie jadę do Konina jak niektórzy sugerowali. Nie wybieram się także do Londynu, do Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Moje plany na najbliższe trzy lata są związane z aktywnością parlamentarną - zadeklarowała.
- To być może jest kolejny wątek, który różni mnie i Jarosława Gowina. Od dawna uważam (...) że finansowanie partii z budżetu państwa ucywilizowało życie polityczne w Polsce w sposób bardzo znaczący - mówiła w Porannej rozmowie w RMF FM Jadwiga Emilewicz.
Robert Mazurek pytał wicepremier i minister rozwoju o sprawę tzw. wtórnego podziału subwencji, według którego koalicjanci dużych partii uzyskają dostęp do milionów złotych na działalność polityczną. Dotychczas taki podział był zakazany. - Jestem zdecydowanym zwolennikiem finansowania partii z budżetu państwa - zadeklarowała.
Gość RMF FM odpowiadał też na pytania o proponowaną przez PiS nową ustawę o ochronie zwierząt.
- Co do zasady powiedziałabym, że jeżeli mamy sytuację w której zwierzęta hoduje się w sposób nieludzki, w warunkach urągających temu, że wyobrażamy sobie w XXI wieku prowadzi się gospodarkę, to ona nie powinna (mieć miejsca - red.) - oceniła Emilewicz.
Odniosła się do tempa zmian, jakie miałyby zostać narzucone przemysłowi futrzarskiemu w Polsce. - Sugerując się rozwiązaniami przyjmowanymi w Holandii, Wielkiej Brytanii, gdzie także przeprowadzono zakazy, dano jednak do pięciu lat czas na przebranżowienie się. Chciałabym dyskutować z koalicjantami na temat wydłużenia okresu vacatio legis - stwierdziła.