Jacek Wojciechowicz piastował stanowisko zastępcy prezydenta Warszawy w latach 2006-2016. Stracił je w związku z nieprawidłowościami w stołecznym ratuszu, które wyszły na jaw w wyniku afery reprywatyzacyjnej. Jak tłumaczyła wówczas Hanna Gronkiewicz-Waltz, odwołała Wojciechowicza, który nadzorował inwestycje, "ze względu na słaby wynik". W 2018 roku Wojciechowicz kandydował na prezydenta Warszawy. Uzyskał 1 proc. głosów. "Lewica nie potrzebuje skompromitowanych urzędników" Warszawski aktywista i prezes ruchu "Miasto Jest Nasze" Jan Mencwel uważa, że Wojciechowicz w sztabie Lewicy to "żart sezonu". "Jako były zastępca HGW [Hanny Gronkiewicz-Waltz - red.] odpowiada za gigantyczny chaos przestrzenny i deweloperską samowolę. Wynik w 2018 miał oszałamiający - 1% mimo zalania miasta billboardami" - pisze na Twitterze. Także Jan Śpiewak krytykuje zaangażowanie Wojciechowicza w pracę na rzecz Lewicy. "Współrządził miastem w czasie szalejącej korupcji i dzikiej reprywatyzacji. Zawsze po stronie możnych tego świata. Ja wolę stać po stronie słabszych. Gdzie dzisiaj stoi lewica?" - pyta w mediach społecznościowych. Piotr Czerniawski, polityk Razem, nie wyobraża sobie żadnej formy współpracy z Wojciechowiczem. Jak zaznacza, "lewica nie potrzebuje skompromitowanych urzędników, których działalność zapisała się na czarnych kartach historii polskiego samorządu". Głosy oburzenia w związku z osobą byłego wiceprezydenta Warszawy w sztabie Lewicy pojawiły się także na profilu Razem. "Pan Jacek Wojciechowicz jest w radzie konsultacyjnej. Rada konsultacyjna to partie i organizacje, które popierają Lewicę. Formuła jest otwarta, do zespołu mogły dołączyć różne organizacje, którym zależy na naszym sukcesie wyborczym. Każdy z trzech głównych partnerów mógł zgłosić podmiot, z którym współpracuje" - tłumaczy partia. Zobacz też: Wojciechowicz: Interesuje mnie tylko Warszawa