Szef PO oświadczył podczas wtorkowej wizyty w Brukseli, że opowiada się za powiązaniem dostępu do funduszy unijnych z przestrzeganiem praworządności przez państwa UE. Jak dodał, temat praworządności będzie poruszany z przyszłą wiceszefową KE ds. wartości Vierą Jourovą. "My jesteśmy zwolennikami bardzo twardego powiązania (dostępu do funduszy z praworządnością - PAP), ale to będzie debata grup parlamentarnych, poszczególnych delegacji. Nasze zdanie jest tutaj jednoznaczne" - mówił dziennikarzom Schetyna. Jak zaznaczył, nie chodzi o odbieranie środków unijnych państwom członkowskim, ale o to, "żeby kwestie praworządności były brane pod uwagę przy rozpisywaniu budżetu i wsparcia dla krajów członkowskich UE". Sasin odnosząc się do tej wypowiedzi stwierdził, że "to jest sytuacja absolutnie skandaliczna". "Lider największej partii pozycyjnej, człowiek który aspiruje do tego, aby rządzić Polską wyraża takie poglądy na arenie międzynarodowej, poglądy, które są de facto wzywaniem do tego, aby Polska została pozbawiona funduszy z budżetu UE" - powiedział wicepremier. Mówił, że Polska dzisiaj jest całkowicie niesłusznie oskarżana o naruszanie praworządności przez część polityków UE wspieranych przez opozycję w Polsce. "To jest niestety stała narracja opozycji, która próbuje Polskę na arenie międzynarodowej znieważyć, próbuje podważyć naszą wiarygodność, nie cofnie się absolutnie przed niczym dla zdobycia władzy i przewagi w Polsce łącznie z tym, aby pozbawić Polaków wsparcia i tych ogromnych pieniędzy z funduszy europejskich tyko po to, żeby wywołać efekt taki, że Polacy zagłosują za dzisiejszą pozycją, to jest szantaż wobec całego narodu i wobec tego nie może być absolutnie akceptacji i taka postawa musi być napiętnowana" - powiedział Sasin. Dodał, że Schetyna musi się wytłumaczyć ze swojej wypowiedzi. "Taka polityka jest polityką antypolską, jest polityką, która godzi w najżywotniejsze nasze interesy" - powiedział Sasin. Komisja Europejska prezentując w maju ub.r. projekt unijnego budżetu na lata 2021-2027, przedstawiała też propozycję rozporządzenia zakładającego powiązanie wypłaty funduszy ze spełnianiem kryteriów praworządności. W praktyce to mechanizm zakładający, że Bruksela mogłaby zamrozić wypłatę środków unijnych dla kraju, który jej zdaniem łamie zasady rządów prawa. Wprawdzie Parlament Europejski przyjął już stanowisko w tej sprawie, lecz w Radzie UE, w której zasiadają przedstawiciele państw członkowskich, niewiele się dotychczas działo. Sprawująca w pierwszym półroczu przewodnictwo Rumunia, która sama obawia się, że takie narzędzie mogłoby być użyte przeciw niej, nie forsowała prac nad tym projektem. Inaczej do sprawy podchodzą Finowie, którzy przewodniczą Radzie UE w obecnym półroczu. Rząd w Helsinkach uczynił kwestie praworządności jednym z kluczowych zagadnień w swoim planie prac. Na razie jednak państwa członkowskie nie wypracowały stanowiska w tej sprawie. Prace nad budżetem wymagają ogólnej zgody liderów unijnych w sprawie jego wysokości, a tej na razie nie ma. Rząd w Warszawie negatywnie odnosi się do pomysłu powiązania przestrzegania praworządności z budżetem, wskazując, że nie ma do tego podstaw prawnych, a do mierzenia stanu praworządności nie ma obiektywnych wskaźników.