Rolnicy, na czele z byłą posłanką Samoobrony Renatą Beger, protestowali przed siedzibą PiS i Sejmem przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Projekt, którym w środę (16 września) zajmuje się Sejm, został złożony w piątek. Zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych, zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, dopuszcza ubój rytualny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych, wprowadza kontrolę społeczną ochrony zwierząt, bezpieczne schroniska, zabrania trzymania psów na łańcuchach oraz zakłada utworzenie rady ds. zwierząt przy MSWiA. "To nie jest list otwarty" Jacek Sasin na antenie Polsat News stwierdził, że protest "nie zrobił na nim szczególnego wrażenia". Uznał, że stoi za nim lobby, które "chce nas przekonać, że nie istnieje polskie rolnictwo bez hodowli zwierząt futerkowych". Prowadzący program dopytywał, czy do tego lobby należy również minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który w liście do członków partii krytycznie wyraził się o "piątce dla zwierząt". - To są uwagi wewnętrzne. W żadnym wypadku nie jest to jakiś list otwarty, jak to było przedstawiane. Pan minister Ardanowski słynie z mocnych sformułowań, natomiast są one całkowicie nieuzasadnione. Szczerze, to troszeczkę się dziwię, że użył akurat takich określeń. Nie ma tu żadnej zdrady interesów polskiej wsi. To realizacja zapowiedzi, które padały z naszych ust od dłuższego czasu - mówił Sasin. - To rozwiązania o charakterze cywilizacyjnym, coś, co funkcjonuje w wielu krajach Unii Europejskiej. Nie rozumiem, dlaczego w Polsce miałoby być inaczej - dodawał wicepremier. Dyscyplina podczas głosowania Gość "Wydarzeń" zapewnił również, że nie chce wnikać, "jakie są powiązania między politykami PSL", a "tymi, którzy na cierpieniu zwierząt budują swój biznes". - Dane dotyczące uboju rytualnego, które są przekazywane, nie są prawdziwe, w moim odczuciu. Zaproponowane rozwiązania nie są popierane tylko przez Prawo i Sprawiedliwość, ale także przez większą część opozycji - mówił Sasin. Dopytywany, co jeśli ustawa zostanie uchwalona nie głosami posłów Zjednoczonej Prawicy, a partii opozycyjnych, Sasin odpowiedział: "nie takie rzeczy miały miejsce". - Mam nadzieję, że jak dojdzie do finalnego głosowania, to jednak nasi partnerzy ze Zjednoczonej Prawicy poprą te rozwiązania. Być może są pewne kwestie wymagające wyjaśnienia, będzie trochę czasu - dodawał. Sasin przekazał też, że szef klubu PiS zapowiedział dyscyplinę podczas głosowania nad projektem. "Ustawa covidowa" W projekcie "ustawy covidowej" znalazł się zapis: "Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione". Solidarna Polska, koalicjant PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy, zapowiedziała, że nie zagłosuje za tym projektem. - Nie poprzemy żadnej formy bezkarności za popełniane przestępstwa. Obowiązkiem funkcjonariusza publicznego jest przestrzeganie prawa, a nie poszukiwanie drogi na skróty. Jeśli potrzebne jest usprawnienie procedur, potrzebne są zmiany legislacyjne, ale nie takie jak ta, która ma być procedowana - mówił Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski i wiceminister aktywów państwowych. Jacek Sasin komentując słowa wiceministra ze swojego resortu zapewnił, że choć z Kowalskim "dobrze się współpracuje", to "nie zgadza się z nim we wszystkich sprawach". - Jego obawy w sprawie noweli "ustawy covidowej" są nieuzasadnione. Naprawdę musimy spojrzeć na to, że działaliśmy i działamy w sytuacji absolutnie nadzwyczajnej - mówił. - Mam nadzieję, że Solidarna Polska zagłosuje "za" - mówił, dodając, że w przeciwnym razie "nie oznacza to końca koalicji". - To elementarne poczucie odpowiedzialności wobec osób, które w trudnej sytuacji musiały podejmować decyzje - nie zawsze zgodnie z procedurami, ale musiały je podejmować, właśnie w poczuciu odpowiedzialności za państwo - podsumował minister aktywów państwowych. Rekonstrukcja Jacek Sasin był również pytany o rekonstrukcję rządu. Dopytywany przez Bogdana Rymanowskiego o ostateczną liczbę ministerstw zdradził, że "z ust rzecznika rządu wynika, że będzie ich między 12 a 15". - Pewnie bliżej 15, może 14. To się rzeczywiście udało uzgodnić - dodał Sasin. Pytany, na ile prawdopodobne jest, że Jarosław Kaczyński wróci do rządu w roli wicepremiera, Sasin zapewnił, że "osobiście by sobie tego bardzo życzył". - Skończyłoby to te wszystkie dywagacje na temat różnych ośrodków władzy. Zresztą pozostali liderzy Zjednoczonej Prawicy są w rządzie, a pan prezes Jarosław Kaczyński w tym rządzie nie jest - mówił wicepremier. - Ja jestem absolutnie za. Natomiast chcę bardzo wyraźnie powiedzieć - to są plotki i nie ma absolutnie żadnych podstaw, by taki scenariusz rysować - zapewniał. Sasin odniósł się również do tego, czy rekonstrukcję przejdzie również zarządzane przez niego Ministerstwo Aktywów Państwowych. - Nie przewiduję, że będę miał "mniej aktywów", choć niektóre są kłopotliwe i powodują dużo stresów. Ale podjąłem się tego zadania i muszę je kontynuować - zapewniał wicepremier. bas/Polsat News