W sobotę komitet polityczny PiS podjął uchwałę zobowiązującą premier Beatę Szydło do sprzeciwienia się kandydaturze b. premiera Donalda Tuska, ubiegającego się o reelekcję na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Nieco później MSZ poinformowało, że kandydatem polskiego rządu na to stanowisko jest Saryusz-Wolski, który od 2004 r. był europosłem PO. Zarząd PO zdecydował o wykluczeniu go z partii. Błaszczak w Pierwszym Programie Polskiego Radia na pytanie, czy jeśli Saryusz-Wolski nie zostanie wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej, może zostać szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, odparł: "Nie było takich ustaleń, nie było takich rozmów. Zresztą to jest patrzenie na politykę jako formę transferów. Nam zależy, PiS zależy, by głos Polski w Unii Europejskiej był słyszany". "Obecność Tuska oznacza pogłębienie kryzysu UE" Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji podkreślił, że Europa niewątpliwie przeżywa kryzys. "Obecność Donalda Tuska w tym miejscu, w którym był przez ponad dwa lata, nie oznacza ozdrowienia sytuacji. Oznacza pogłębianie kryzysu. Chociażby z punktu widzenia mojej odpowiedzialności, Donald Tusk, jego rząd, bo rząd koalicji PO-PSL zgodził się na przyjęcie tysięcy uchodźców, a więc w istocie migrantów muzułmańskich z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki" - powiedział. Pytany o poniedziałkowy szczyt w Wersalu, podczas którego przywódcy Francji, Niemiec, Włoch i Hiszpanii opowiedzieli się za Unią Europejską różnych prędkości, odparł: "Rzeczywiście to nie jest dobry scenariusz". Były premier Donald Tusk ubiega się o reelekcję na stanowisko szefa RE. Do czasu zgłoszenia przez polski rząd kandydatury Saryusz-Wolskiego Tusk był jedynym oficjalnym kandydatem na to stanowisko.