Przypomnijmy, że jakiś czas temu Kurski wypadł z łask prezesa PiS. Kaczyński nie chciał obecnego szefa TVP na listach wyborczych. Jak pisze "Fakt", "nic nie wskazywało na to, że los zacznie mu sprzyjać i wróci do łask Kaczyńskiego". "Gdy wyleciałem z polityki myślałem, że świat się skończył. Nie mogłem się z tym pogodzić. Ale przemyślałem wiele rzeczy, naprawiłem co tylko mogłem. Karta się odwróciła. Szczęście przychodzi, gdy człowiek kompletnie się tego nie spodziewa" - komentuje Kurski. "Fakt" zastanawia się, w jaki sposób Kurski wrócił do łask Kaczyńskiego. Przecież - jak możemy przeczytać - "prezes PiS łatwo nie zapomina". "Dlaczego dał mi szansę? Proszę zapytać prezesa. Uznał najwyraźniej, że mogę udźwignąć naprawę TVP. (...) Przyszedłem do TVP, żeby robić dobrą, rzetelną telewizję. Jestem przekonany, że prezesowi Kaczyńskiemu również na tym zależy. (...) Darzę go dużym szacunkiem" - odpowiada. Kurski opowiedział również o kulisach rozstania m.in. z prezenterem Piotrem Kraśką. "Rozstania nastąpiły absolutnie aksamitnie. Do Piotra Kraśki zadzwoniłem i ucięliśmy sobie miłą rozmowę. Mówił, że nie ma o nic pretensji. Szanujemy się wzajemnie. Rozmowa przebiegła naprawdę sympatycznie. Piotrowi Kraśce właśnie rodziło się trzecie dziecko. Też zostałem ojcem trzeciego dziecka po czterdziestce. Zgodziliśmy się, że ojcostwo w tym wieku jest wspaniałym wyzwaniem, a szczęście smakuje wtedy bardzo dojrzale. Więc rozstanie z telewizją miało w jego przypadku nawet dobre strony" - twierdzi Kurski. Cały wywiad w "Fakcie".