Z kolei na Facebooku Jacek K. napisał: "Znowu w centrum zainteresowania, ale już w domu. Jeżeli ja za mało działałem i przyczyniłem się do dochodów branży hazardowej, to kto działał bardziej? Automaty działały od 2002 roku i dopiero w 2008 roku naruszyliśmy ich interesy próbując zmienić ustawę o grach i zakładach wzajemnych, co skończyło się 'lawiną'. Branża hazardowa chciała mnie odwołać, oczerniała mnie w 'Uważam Rze' i plakatowała tym autobusy, publikowali groźby, próbowali skazać mnie z oskarżenia prywatnego, ale to za mało. Dzieła chce dopełnić prokuratura. Życie jest pełne zagadek" - czytamy. Dwa zarzuty Jacek K. został zatrzymany rano w Warszawie przez CBA, na polecenie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. To ona prowadzi - po wznowieniu - śledztwo w sprawie nieprawidłowości związanych z rynkiem automatów do gier. Były wiceminister finansów w rządzie PO-PSL i były szef Służby Celnej został wczesnym popołudniem dowieziony do prokuratury w Białymstoku, gdzie usłyszał dwa zarzuty - "niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób, w łącznej kwocie ponad 21 mld zł". Ziobro o kulisach sprawy Minister Sprawiedliwości - Prokurator Generalny <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a> komentując w TVP Info postawienie przez prokuraturę zarzutów b. wiceministrowi, zaznaczył, że "już w 2014 r. Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski powierzył tę sprawę do prowadzenia prokuratorowi, który chciał postawić wiceministrowi zarzuty, ale zabroniono mu tego i odebrano mu sprawę". Ziobro dodał, że to przełożeni w prokuraturze zabronili prokuratorowi przedstawić zarzuty Jackowi K. "Zabronili mu przełożeni w prokuraturze, która rzekomo miała być wolna od politycznych nacisków, rzekomo niezależna. Uniemożliwili mu postawienie w pełni zasadnych zarzutów" - zaznaczył minister. Szef MS podkreślił, że w tej sprawie toczy się odrębne postępowanie, które ma wyjaśnić tło decyzji przełożonych o odstąpieniu do postawienia zarzutów wiceministrowi. "Trudno zrozumieć postawę jego (prokuratora prowadzącego sprawę w 2014 r. - PAP) przełożonych, w sytuacji, kiedy materiał dowodowy w sposób niezbity wskazuje, że wiceminister wiedział o ogromnych nadużyciach. Wiedział, że brak działań spowoduje, że będą one narastały, a przez całe lata to tolerował" - wskazał Ziobro. Prokurator Generalny odniósł się też do zarzutów opozycji, według których postawienie zarzutów Jackowi K. ma odwrócić uwagę od bieżących problemów rządu. "Decyzja o tym żeby postawić zarzuty panu K. zapadła zanim został ujawniony sondaż TVN. Została też wtedy wydana decyzja o zatrzymaniu b. wiceministra. Niestety osoba podejrzewana wyjeżdżała wtedy za granicę i było możliwe zrealizowani tego akurat w tym dniu" - wyjaśnił.