- Ja się po prostu bardziej różnię od Lecha Kaczyńskiego. Czy na dobre czy na złe - państwo to osądźcie. To byłby dość pasjonujący pojedynek - dodał minister spraw zagranicznych, jeden z kandydatów Platformy w prezydenckich prawyborach. Zaapelował do członków PO o poparcie, bo - jak podkreślił - jest kilka powodów, dla których jest lepszym kandydatem na prezydenta niż jego kontrkandydat marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Jednym z tych powodów jest to - dodał - że prezydenta trzeba dobrać do kompetencji. - To znaczy do kompetencji urzędu trzeba dobrać kompetencje osobiste kandydata. Państwo zdecydujcie, kto tu lepiej pasuje - zaznaczył. Sikorski zauważył ponadto, iż fakt że Platforma jest dziś u władzy "jest zasługą tego, że głosowali na nas w 2007 r. młodzi Polacy". - To ta młodzież dała nam władzę i trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co trzeba zrobić, aby ją zmobilizować w wyborach prezydenckich. Uważam, że nie wolno nam stracić tej młodzieży, musimy utrzymać jej zaufanie i powinniśmy wybrać takiego kandydata, który będzie bliższy jej doświadczeniu życiowemu, który będzie ich w jakiś sposób inspirował - powiedział Sikorski. Zadeklarował, że w kampanii nie będzie składać żadnych obietnic bo, jego zdaniem, prezydent jedynie może udawać, że zajmie się wsią, emeryturami czy opieką zdrowotną. - De facto to są sprawy innych instytucji. Ja nie będę ściemniał, ja nie będę dawał obietnic bez pokrycia, będę chciał realizować te zadania prezydenta, które naprawdę do niego należą - zadeklarował. Wśród tych zadań wymienił pełnienie funkcji zwierzchnika sił zbrojnych i reprezentowanie kraju za granicą. Zdaniem Sikorskiego, potrzeba również pracy nad zmianą wizerunki Polski za granicą. Uważa on, że może w tym pomóc jego żona (Anne Applebaum jest komentatorką "Washington Post" - red.). - Te wybory to taka unikalna okazja do darmowej reklamy naszego kraju. Bo ja myślę, gdyby padło na mnie (zostałby prezydentem RP-red.), to świat musiałby powiedzieć: "o, prezydent Polski z żoną Amerykanką, tego się nie spodziewaliśmy, to oznacza, że Polska jest trochę innym krajem niż sądziliśmy". I wydaje mi się, że gdyby nam się ponownie przyjrzeli, to podobałoby im się to, co zobaczą" - uważa Sikorski. W jego opinii, prezydentura nie powinna być nagrodą za zasługi, choć, jak zaznaczył, ceni on pokolenie Bronisława Komorowskiego i Lecha Kaczyńskiego, dzięki któremu Polska jest wolnym krajem, ale - jak ocenił - "to za mało, aby być prezydentem w dzisiejszym świecie". - Wymagana jest wizja, znajomość świata, mówimy więc o różnicy między prezydenturą zachowawczą, bezpieczną, zacną a prezydenturą bardziej dynamiczną, przebojową - uważa Sikorski. Dodał również, że jako prezydent będzie pierwszy wyciągał rękę do zgody i rozmawiał ze wszystkimi siłami politycznymi w kraju. Radosław Sikorski - dobry kandydat na prezydenta?