W czwartek wojewodowie mazowiecki i wielkopolski zdecydowali, że najbliższe mecze ligowe Legii i Lecha odbędą się bez publiczności. Ma to związek z wtorkowymi zajściami w Bydgoszczy podczas finału Pucharu Polski, o który grały te dwa kluby. Pseudokibice zdemolowali wtedy stadion Zawiszy. - Oczywiście to jest zła decyzja - powiedział dzisiaj rano prezes PiS. J. Kaczyński, razem z konserwatywnymi intelektualistami, uczestniczy w sobotnim kongresie "Polska-Wielki Projekt". - Ta władza jest w taki dziwny troszkę sposób przeczulona na własnym punkcie, likwiduje różne imprezy tylko dlatego, że w trakcie ich trwania publiczność przejawia - powiedzmy sobie - mało sympatii dla władzy. Począwszy od uroczystości w rocznicę Powstania Warszawskiego - którą bardzo zmieniono (...) właściwie tylko dlatego, żeby chronić bardzo rozbudowane ego członków obecnej elity rządzącej - po, właśnie, stadiony - stwierdził prezes PiS. Dodał, że to "droga donikąd". Ocenił też, że takie decyzje jak zamknięcie stadionów to wynik "małego wyrobienia" ekipy, która obecnie rządzi. Wczoraj wieczorem kibice warszawskiej Legii protestowali przed stadionem przy Łazienkowskiej, na którym ich klub rozgrywał mecz bez udziału publiczności. Kibice Lecha Poznań przed zamkniętym stadionem tej drużyny mają manifestować w sobotę. Premier Donald Tusk pytany, czy zamykanie stadionów to dobry pomysł na walkę z chuliganami, odparł, że dotychczasowe metody zawiodły. - One dały niezłe rezultaty w niektórych miejscach, ale ostatnie tygodnie pokazują, że to jednak nie jest sposób na załatwienie tego problemu. Dlatego musimy, jako państwo, stosować metody bardziej zdecydowane - oświadczył premier. Zapewnił, że na pewno nie wycofa się z zamiarów "twardego rozwiązania" tego problemu.