Jego zdaniem, jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - nie dla lekarzy, ale "dla tych, o których kiedyś mówiła pani Sawicka". - Jest chyba gra mająca na celu dostarczenie pewnym grupom okazji do szybkich zarobków. Muszę w tym kontekście przypomnieć wypowiedzi pani , te wypowiedzi nagrane i później pokazane - o tym, że będzie prywatyzacja i będzie okazja do zarobienia - mówił b. premier w środę w radiowych "Sygnałach Dnia". B. posłanka PO Beata Sawicka jest podejrzana m.in. o nakłanianie do korupcji, przyjęcie korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. Została zatrzymana na początku listopada. W październiku na specjalnej konferencji prasowej ujawniono nagrania jej rozmów z podstawionym funkcjonariuszem CBA, który podawał się za biznesmena. Wynikało z nich m.in., że posłanka liczyła na robienie interesów w związku ze spodziewaną przez nią po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia. Pytany, czy to o czym mówiła Sawicka jest nadal aktualne, powiedział, że nie potrafi sobie tego inaczej wyjaśnić. - Jeżeli pani Kopacz, czy premier Tusk, czy ktoś inny mi to inaczej wyjaśni, to jestem gotów przyjąć te wyjaśnienia. Uważam, że w tej sprawie nasze partie mogą ze sobą współpracować - powiedział. Jak podkreślił, "jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze". - Przy czym w tym wypadku nie o pieniądze dla lekarzy, nie o pieniądze dla pielęgniarek, nie dla pacjentów, tylko pieniądze dla tych, o których kiedyś mówiła pani Sawicka - dodał J. Kaczyński. B. premier zarzucił PO, że zapowiadała w kampanii wyborczej poprawę sytuacji w służbie zdrowia, a tymczasem wycofuje się z decyzji rządu PiS, który wskazał dodatkowe źródła finansowania. Jak podkreślił, chodzi przede wszystkim o przesunięcie 4 mld zł z Funduszu Pracy.