mówił, że PiS chce się przeciwstawić zachowaniom, jakie w życiu publicznym prezentują Komorowski i Palikot. W przypadku marszałka Sejmu chodzi o jego wypowiedź, w której komentował incydent z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. Komorowski mówił m.in.: "Jaka wizyta, taki zamach, no bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera". Z kolei w przypadku Palikota chodzi m.in. o jego słowa sugerujące, że prezydent zwracając się do szefa BOR gen. brygady Mariana Janickiego, miał powiedzieć "won gnoju". Zarówno Kancelaria Prezydenta, jak i BOR zaprzeczyli słowom posła PO. - Trzeba się tego rodzaju ekscesom przeciwstawić (...). W końcu trzeba powiedzieć "nie" - oświadczył lider PiS. Przyznał, że jego ugrupowanie zdaje sobie sprawę, jaki będzie wynik głosowania nad odwołaniem Komorowskiego z funkcji marszałka, ale - jak zaznaczył - przynajmniej nikt nie będzie w stanie zarzucić PiS, że nie reagowało. - To samo dotyczy pana Palikota, który powinien być z życia publicznego wyeliminowany i to raz na zawsze, bo tak często przekracza pewną miarę, że jego obecność jest po prostu obrazą - powiedział J. Kaczyński. Prezes PiS mówił, że życie publiczne, zanim na arenę polityczną wkroczyła PO, wyglądało różnie, ale "jednak pewne elementarne zasady były przestrzegane". W jego opinii, po wyborze na prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego wszyscy zachowywali "niemalże zawsze stosowny dystans i stosowny sposób zachowania". - PO we własnym interesie, w imię realizacji pewnej socjotechniki, wszystkie te reguły odrzuciła. To na pewno jest także związane z przeciętnym poziomem kulturalnym tej partii, który w naszej ocenie jest bardzo niski - oświadczył J. Kaczyński. - Musimy przeciwko temu protestować w imię polskiej demokracji, praworządności, zasady równości obywateli - dodał szef PiS.