Prezes PiS Jarosław Kaczyński wezwał działaczy PiS do aktywnej pracy na wynik wyborczy w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zapowiedział też, że eurodeputowani PiS wraz z brytyjskimi i czeskimi konserwatystami stworzą w PE nową grupą konserwatywną. Po raz kolejny krytykował też politykę PO. Kilkugodzinne posiedzenie Rady Politycznej PiS było poświęcone omówieniu strategii kampanii wyborczej do PE. Obrady - poza wystąpieniem prezesa - były niedostępne dla mediów. - Przed nami wybory europejskie, ważne wybory. Idziemy do nich z konkretnym celem, tym celem jest stworzenie jak największych możliwości działania w Parlamencie Europejskim w polskim interesie narodowym - oświadczył J.Kaczyński w swoim wystąpieniu. Według niego pierwszym warunkiem takiego działania jest niezależność. Tymczasem - jak mówił - "w wielkich formacjach realizowane są interesy największych i to w sposób jednoznaczny". J.Kaczyński podkreślił, że brak nacisków gwarantuje praca w niezależnej grupie. Jak dodał, taką była obecna grupa PiS - Unia Europy na rzecz Narodów i taką będzie też nowa grupa konserwatywna. Zaznaczył też, że nowa grupa będzie miała duże znacznie w PE, bo będzie prawdziwym "języczkiem u wagi". J.Kaczyński skrytykował też tych polskich eurodeputowanych z dużych frakcji, którzy głosowali przeciwko inicjatywie eurodeputowanej PiS Hanny Foltyn-Kubickiej. Chciała ona, aby 25 maja - dzień egzekucji Witolda Pileckiego - ogłosić Międzynarodowym Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Jego zdaniem, Polacy ci bali się wyłamać i zagłosowali tak jak ich frakcje. Na sali słychać było głosy "hańba, hańba". Prezes PiS powiedział też, że PO lekceważy miliony Polaków w kraju i nie chce uznać, że polityka liberalna "kompromituje się w skali świata" i w Polsce. Według niego polityka liberalna to "wspólny mianownik" działania PO w Polsce i w Europie. Jego zdaniem PO dba o interesy elity, a lekceważone są sprawy milionów zwykłych Polaków - pracowników, drobnych przedsiębiorców, średnich przedsiębiorców. - Tylko z takiego lekceważenia mogło wyrastać to wielkie wmawianie Polakom, że w czasie, kiedy ich los się gwałtownie poprawił - 31 procent wzrostu konsumpcji i sprzedaży detalicznej w ciągu zaledwie dwóch lat, w czasie gdy nikt nie doznawał żadnych ograniczeń, jeżeli chodzi o swobody obywatelskie, wolności słowa, gdzie wszyscy Polacy, poza złodziejami i agentami mogli się na prawdę czuć dobrze i pewnie, że ten okres, ten czas w polskim życiu - czas naszych rządów, został określony (...) jako czas czarny, czas zagrożenia demokracji, niszczenia polskich interesów narodowych - podkreślił J. Kaczyński. W swoim przemówieniu prezes PiS powiedział też, że wybory do PE odbywają się w sytuacji "zaniku mechanizmów demokratycznej kontroli", dlatego podczas kampanii wyborczej należy zadawać pytania dotyczące kryzysu. - Naszym obowiązkiem jest dzisiaj pytać, pytać w tej kampanii, pytać na każdym spotkaniu o to, co się dzieje z walką z kryzysem, dlaczego z tym kryzysem się tak naprawdę nie walczy - mówił. W jego opinii, należy pytać też o kryzys na polskiej wsi, kwestię wykorzystania środków unijnych, budowę dróg i o walkę z bezrobociem. Kaczyński kolejny raz skrytykował - złe jego zdaniem - wykorzystanie środków europejskich przez rząd. Zarzucił też PO "wysyp afer". Wspomniał m.in. sprawę wyrzuconego z partii senatora Tomasza Misiaka, czy wątpliwości dotyczące finansowania kampanii wyborczej Janusza Palikota. Według niego trzeba pytać też o stan polskiej demokracji. Jak powiedział, mieliśmy do czynienia z zamachem na wolność słowa (zapowiedziana kontrola na Uniwersytecie Jagiellońskim, z której się ostatecznie wycofano) i z ciągłymi atakami na Instytut Pamięci Narodowej. J.Kaczyński odniósł się też do kontrowersji dotyczących list wyborczych swojego grupowania. Podkreślił, że decyzja w sprawie eurodeputowanego Marcina Libickiego zapadła po wnikliwej analizie racji obu stron - także tych historyków, którzy interpretują dokumenty SB na korzyść posła. Libicki, który w ubiegłym tygodniu zrezygnował z członkostwa w PiS, zapowiedział w sobotę, że nie będzie startował w tegorocznych wyborach do europarlamentu z listy innej partii. Wcześniej Komitet Polityczny PiS zdecydował o nierekomendowaniu kandydatury Libickiego z powodu zarzutów dotyczących domniemanej współpracy ze służbami PRL. Eurodeputowany zdecydowanie temu zaprzeczał. Po tej decyzji komitetu z klubu PiS odeszło dwóch posłów Jan Filip Libicki i Jacek Tomczak. J.Kaczyński powiedział, że w sprawie Libickiego po raz pierwszy w historii istnienia komitetu politycznego partii przeprowadzone zostało tajne głosowanie, którego wynik był "jednoznaczny". - Stąd decyzja, której w żadnej mierze nie możemy zmienić - dodał prezes PiS. Nawiązał również do sprawy lidera kujawsko-pomorskich struktur PiS Wojciecha Mojzesowicza. Poseł ten zapowiedział, że jeżeli do przyszłego wtorku lider listy do Parlamentu Europejskiego w okręgu kujawsko-pomorskim - a ma nim być "spadochroniarz" Ryszard Czarnecki - nie zostanie zmieniony to nie wyklucza wystąpienia z partii. Jak powiedział J.Kaczyński, pierwsze miejsce w Bydgoszczy było proponowane byłemu szefowi PSL i b. prezesowi Najwyższej Izby Kontroli Januszowi Wojciechowskiemu. Kiedy odrzucił on tę propozycję, zaproponowano je Mojzesowiczowi, a dopiero gdy i on odrzucił propozycję, zaproponowano ją Czarneckiemu. Według szefa PiS, Mojzesowicz niesłusznie sugeruje, że PiS lekceważy kandydatów wiejskich. - My mamy na listach wielu działaczy związanych z wsią: Krzysztof Jurgiel, Janusz Wojciechowski, (Gabriel) Janowski i inni - zapewnił J.Kaczyńki. Zapowiedział też, że będą kolejni. - PiS będzie lepiej niż ktokolwiek inny interesy polskiej wsi realizowała - podkreślił. Szef PiS wyjaśnił też, że kształt list został zatwierdzony przez Komitet Polityczny, do czego został on upoważniony przez Zarząd Główny. Dodał, że komitet ma upoważnienie do dokonywania jeszcze niewielkich zmian na listach. Rada jednak już nie będzie list zatwierdzać. 16:46 09/04/18