- W kampaniach wyborczych padają często w różnych krajach różne zapowiedzi, ale pójść tak daleko, tak zupełnie oderwać się od rzeczywistości, tak bez żadnych oporów wprowadzać w błąd miliony Polaków to już mocna przesada - ocenił prezes PiS. Rząd śmieszny i groźny Prezes PiS Jarosław Kaczyński oceniając dziś ostatnie działania rządu PO-PSL uznał, że jest on "śmieszny", ale i "bardzo groźny". Przypomniał, że kiedy PO była w opozycji, "atakowała" PiS za brak dialogu społecznego. - Przyjrzyjmy się, jak oni rozmawiają. Mamy w tych dniach symboliczne wydarzenie - Donald Tusk zlikwidował swoje biuro poselskie, a kolejne jest tajne. Ja często słyszę, że Donald Tusk chciałby wejść do historii. Już wszedł. Tajne biuro poselskie to wejście do historii - ironizował lider PiS. Jak dodał, "element kabaretowy w tym rządzie występuje mocno". - Walka z korupcją w wykonaniu pani Julii Pitery to kabaret najwyższej klasy - oświadczył. - Gdyby ten rząd był tylko śmieszny. On niestety jest też bardzo groźny. Te groźby widać także w tych dziedzinach, które odnoszą się do naszej trudnej przyszłości w tym momencie - mamy kryzys. Od niego się nie ucieknie - tłumaczył. - Jest pytanie o to, czy ten rząd (...) jest zdolny do podjęcia tego wielkiego wyzwania, czy jest zdolny do czegoś więcej, niż propagandy, bo w niej jest sprawny. Niestety w innych dziedzinach ma tylko propagandowe pomysły - powiedział. Byliśmy niedołężni Szef PiS przypomniał, że w maju 2007 r., PO, jako ówczesna partia opozycyjna, ostro krytykowała rok rządów gabinetu Jarosława Kaczyńskiego. - Byliśmy nie tylko niekompetentni, niedołężni, byliśmy także pazerni na władzę, na pieniądze, na wszystko. A jeśli spojrzeć na tamtą datę, to mieliśmy za sobą może najlepszy rok po 1989 r. a może w ogóle najlepszy od całych dziesięcioleci - świetny wzrost gospodarczy, znakomite wyniki we wszystkich dziedzinach, spadek bezrobocia, nowe miejsca pracy - wyliczał. Jak dodał, opozycja korzystała wtedy ze swojego prawa do krytyki i kontroli rządu. - Co więcej, mechanizm demokratyczny bez korzystania przez opozycję z tego uprawnienia przestaje funkcjonować - ocenił J.Kaczynski. PO miała oczyszczać Praktyka rządu Donalda Tuska nie tylko nie kontynuuje procesu oczyszczenia, który my podjęliśmy, ale go odrzuca, dezawuuje, delegalizuje - ocenił J. Kaczyński. - PO miała być partią oczyszczenia. Później w trakcie kampanii wyborczej 2005 r. zmieniła zdanie. Pytaliśmy się wtedy bardzo często, czy chodzi tylko o taktykę, czy o coś głębszego. W czasach kiedy my byliśmy przedmiotem furiackiego ataku też zadawaliśmy sobie to pytanie - taktyka czy też wejście w rolę SLD w sensie funkcjonalnym - mówił Jarosław Kaczyński. - Dziś nie ci są ścigani, na których wymiar sprawiedliwości pod naszymi rządami ośmielił się podnieść rękę. (...) Ścigani są ci, którzy tę rękę podnieśli i to ścigani bardzo zaciekle - oświadczył. - Widzimy, komu ten rząd służy, czyje interesy reprezentuje - dodał. Grubiański język polityki Mamy obecnie ze strony rządzących do czynienia z praktyką polityczną i propagandą, która niszczy polskie życie publiczne i polską demokrację - uważa szef PiS Jarosław Kaczyński. - Polska demokracja - mówił J.Kaczyński - zrodziła się niedawno i była budowana "wśród trudności", ale kształtujące się reguły życia demokratycznego i kultury politycznej były przez główny nurt polskiej polityki brane pod uwagę. Zdaniem prezesa PiS obecnie zostały one odrzucone i na poziomie języka polityki - który "zmienił się w język bardzo często grubiański a bywa, że obsceniczny - i na poziome, "który odnosi się do podważania legitymacji politycznej, moralnej wszelkiego rodzaju instytucji a szczególnie konstytucji". - Dzisiaj konstytucja ma takie znaczenie, jakie przyjmuje Platforma Obywatelska. Pewnego dnia można ogłosić np że prezydent nie ma żadnych uprawnień w polityce zagranicznej - mówił szef PiS. Jak dodał, "mamy do czynienia ze zjawiskiem niesłychanie wręcz groźnym, bo odbudowa po tych zniszczeniach będzie trwała długo". J. Kaczyński mówił też, że usiłuje się zarzucać PiS, iż jest agresywny i jest "arogancką opozycją". Bydło, wataha i hieny cmentarne - Czy pan Niesiołowki, pan Palikot, pan Karpiniuk, pan Nowak, pan Chlebowski, pan Bartoszewski ze swoim "bydłem", pan Sikorski ze swoją "dożynaną watahą", pani Koapcz ze swoimi "hienami cmentarnymi", to są członkowie PiS, czy też może PO" - pytał. Według szefa PiS, to nie jest przypadek i kwestia "temperamentu takiego, czy innego człowieka". Zdaniem J. Kaczyńskiego kierownictwo PO "mogłoby skończyć tę praktykę jednego dnia, ale nie chce". - Nie chce jej skończyć bo uważa, że to jest socjotechnika dobrze służąca jej władzy, że ten typ propagandy, to nieustanne obrażanie, te nieustanne insynuacje, to rozpoczynanie każdej polemiki od insynuacji dobrze im służy - mówił. Jak dodał, "tą drogą niszczy się polskie życie publiczne i będziemy musieli przez wiele lat odrabiać te straty, leczyć te rany, które zostały polskiemu życiu publicznemu teraz zadane; PO tymi działaniami szkodzi Polsce".