W opinii prezesa PiS, mamy do czynienia z pomawianiem nieżyjących ludzi, którzy padli ofiarą "potwornego bałaganu w państwie" i rozdzielenia wizyt premiera i prezydenta w Katyniu. "(...) Mamy tutaj do czynienia z czymś wyjątkowo wręcz obrzydliwym, bo z pomawianiem nieżyjącego człowieka (Lecha Kaczyńskiego - red.), który padł ofiarą tego wszystkiego w niewyjaśnionych tak naprawdę okolicznościach i z działaniem, które wskazuje na jakąś niezwykle daleko idącą i konieczną do wyjaśnienia zaciekłość tych ataków i tego strachu przed dochodzeniem do prawdy w sprawie katastrofy" - powiedział Jarosław Kaczyński komentując tezę o rzekomych naciskach na podjęcie decyzji o lądowaniu w Smoleńsku. Zdaniem prezesa PiS, tezę o obecności generała Błasika w kokpicie i presji na załogę próbuje się uwiarygodnić stosując zasadę, że "skoro nie ma dowodu, że był, to należy uznać, że był". Według prezesa PiS, ofiary katastrofy smoleńskiej oskarża się na podstawie sugestii, bez dowodów. "Oskarża się na podstawie sugestii. Bez jakichkolwiek dowodów. Albo odwołując się do Rosjan, których wiarygodność w sprawie smoleńskiej jest dokładnie równa zeru. I nikt racjonalny nie może tej wiarygodności przyjmować. Rosjanie twierdzą, iż dowód polega na tym, że jeden z członków załogi - nawigator - i gen. Błasik leżeli w tym samym sektorze, czyli na dość znacznym obszarze. To nie jest dowód absolutnie na nic" - powiedział Jarosław Kaczyński. "Te deszyfracje pokazują, że różnego rodzaju głoszone tezy, które obrażały śp. prezydenta Polski, śp. gen. Błasika, śp. załogę, czyli mjr. Protasiuka, płk. Grzywnę, są po prostu nieprawdziwe. Dla mnie to było zawsze oczywiste, że to łgarstwa, ale dla wielu odbiorców przekazu medialnego mogło być inaczej" - dodał. Prezes PiS wyraził jednocześnie nadzieję, że nie tylko historycy, ale i państwo polskie za jakiś czas wyjaśnią motywy tego rodzaju działań, bo - zdaniem prezesa PiS - "tu muszą być jakieś motywy o szczególnym charakterze". Czytaj cały wywiad z Jarosławem Kaczyńskim na stronie PiS