Jarosław Kaczyński podkreślał podczas konferencji prasowej, że wiadomo, iż wydatki budżetowe z roku 2008 nie zostały pokryte, gdyż dochody były znacznie niższe od planowanych. - Wiemy już, że mniej więcej o 28 mld zł - dodał. Jak zaznaczył, nie wiadomo jednak jak ten problem wygląda w poszczególnych resortach. - Jakie zobowiązania zostały zaciągnięte i nie zostały (...) pokryte? Jaki jest rodzaj tych zobowiązań. I o jaką sumę łącznie chodzi? - pytał Jarosław Kaczyński. Zaznaczył także, że budżet państwa na 2009 zakłada wzrost PKB o 3,7 proc., mimo że "właściwie wszystkie analizy" przewidują wzrost niższy. - Mam wrażenie, że obecny gabinet nad tym wszystkim nie panuje - ocenił prezes PiS. Jak dodał, dzieje się tak m.in. dlatego, że rząd Donalda Tuska "upiera się" przy budżecie państwa w obecnym kształcie i przy planie wprowadzenia euro w takich warunkach. - To, co w tej chwili się dzieje, wskazuje na to, że rząd Donalda Tuska i on sam to grupa ludzi, którzy po prostu nie potrafią sobie z tą sytuacją dać rady. Przerosło to ich bardzo wyraźnie - podkreślił J.Kaczyński. - Bardzo się ucieszę, jeśli będę mógł powiedzieć za jakiś czas, że to się zmieniło i jesteśmy gotowi w tej sprawie współpracować - dodał. Wcześniej w środę szef klubu PO Zbigniew Chlebowski oświadczył, że nie ma żadnej "dziury budżetowej". To sztucznie rozdmuchiwany problem - mówił. Według J.Kaczyńskiego, Chlebowski uprawia propagandę. - Dziura budżetowa to jest różnica między dochodami, a planowanymi wydatkami i tego rodzaju dziura w oczywisty sposób jest. Ja rozumiem, że to może być denerwujące dla pana przewodniczącego, ale fakty są faktami - podkreślił szef PiS. - Sytuacja, w której problemy gospodarcze stojące przed rządem są naprawdę ogromne, wymaga podjęcia zdecydowanych działań - oświadczyła wiceprezes PiS Aleksandra Natalli-Świat. - W przeciwnym razie (...) to, co się teraz dzieje, będzie tylko małą próbką tego, co się stanie - przestrzegała posłanka PiS. Jak podkreśliła, pojawiające się informacje o niezapłaceniu zobowiązań wpływają negatywnie na wiarygodność polskich finansów publicznych. - Formalnie deficyt za 2008 rok będzie niższy niż zaplanowany, tylko jaką on daje wiarygodność, wówczas kiedy mamy coraz więcej pojawiających się informacji o tym, że nie uregulowano wielu zobowiązań - mówiła. Powtórzyła, że budżet na rok 2009 przez większość ekspertów oceniany jest jako "absolutnie nierealistyczny", a deficyt budżetowy w tym roku może wynieść 20-30 mld zł, a nie - 18 mld zł. - Chcieliśmy zapytać rząd o to, jaka jest rzeczywista wielkość niezrealizowanych zobowiązań poszczególnych ministerstw i w jaki sposób zaległości płatnicze z roku 2008 przełożą się na realizację budżetu w roku 2009 - powiedziała posłanka. - W obliczu kryzysu i postępującego spowolnienia gospodarczego trzeba podjąć radykalne działania - powiedziała, powołując się na spadek produkcji przemysłowej w grudniu ubiegłego roku. We wtorek GUS podał, że produkcja przemysłowa w grudniu 2008 roku spadła o 4,4 proc. rok do roku. Jej zdaniem większość krajów europejskich i Stany Zjednoczone w obliczu kryzysu, aby podtrzymywać wzrost gospodarczy, kieruje "ogromne środki publiczne na inwestycje i podtrzymanie konsumpcji". - W Polsce chcemy zupełnie inną ścieżką postępować, (...) nie potrafimy spojrzeć na budżet i działania gospodarcze pod takim kątem, jak należy je widzieć w zmieniających się warunkach - powiedziała. - Wzrost wydatków (publicznych) jest w tej chwili rekomendowany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy - dodała.