Sąd Najwyższy w pełnym składzie uznał dziś, że wiceminister sprawiedliwości nie ma prawa, w zastępstwie ministra, podpisywać decyzji o przenoszeniu sędziów. Jednak uchwała obowiązuje od dziś, co oznacza, że orzeczenia wydane po tzw. reformie Gowina, nie mogą być z tego powodu unieważnione. Zdaniem sędziego Strączyńskiego, odpowiedzialność SN za porządek prawny nie zmienia jednak faktu, że resort sprawiedliwości działał bezprawnie. "Porażka" Maciej Strączyński mówi, ze jest to porażka byłego ministra sprawiedliwości i jego zastępców, którzy te decyzje podpisywali, wbrew ustawie. Sąd Najwyższy nie chciał wywoływać zamieszania, dlatego zgodził się, by wykładnia obowiązywała dopiero od dziś. Tyle, że zdaniem sędziego nie zmienia to faktu, iż z całej sprawy płynie niedobry sygnał dla władzy wykonawczej - taki, że jeśli będzie ona działała bezwzględnie i stawiała Sąd Najwyższy przed faktami dokonanymi, Sąd Najwyższy ustąpi. Tymczasem sam minister sprawiedliwości uchwałę SN przyjął z zadowoleniem. Zdaniem rzeczniczki resortu Patycji Loose, kwestie od lat nierozstrzygnięte dzisiaj zostały ostatecznie unormowane.