Na wtorek zaplanowane jest z kolei posiedzenie klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, w którym uczestniczyć ma także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Raś i Zalewski - jak uzasadniał w piątek rzecznik Platformy Jan Grabiec - zostali usunięci "za działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii". Wniosek o wykluczenie złożył - zgodnie ze statutem PO - jej przewodniczący Borys Budka. Obaj posłowie należą do najtwardszych krytyków kierownictwa Platformy; obaj sygnowali też słynny już "list 54" parlamentarzystów PO i KO, który znalazł się m.in. apel o zmiany w Platformie. Paweł Zalewski przyznał, że rozważa złożenie odwołania od decyzji zarządu i dodał, że nad podobnym posunięciem zastanawia się Ireneusz Raś. - Mamy bardzo mobilizujące nas głosy koleżanek i kolegów z Platformy i są one dla nas ważną wskazówką - podkreślił Zalewski. Zapowiedział, że swą ewentualną decyzję zakomunikuje w poniedziałek. Wspólna konferencja Z nieoficjalnych informacji wynika, że obaj z Rasiem planują wspólną konferencję prasową w Krakowie i obaj najpewniej ogłoszą zamiar odwołania się od decyzji zarządu. Zgodnie ze statutem Platformy, organem odwoławczym w tym przypadku jest Krajowy Sąd Koleżeński. Współtworzy go 16 osób (przedstawicieli struktur regionalnych PO), z których większość to lokalni działacze partii. Przewodniczącą tego gremium jest łódzka posłanka Agnieszka Hanajczyk, a jej zastępcą - były wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak. Z szerzej znanych osób w Krajowym Sądzie Koleżeńskim zasiadają też: posłanka z Katowic Ewa Kołodziej oraz były senator z Dolnego Śląska Wiesław Kilian. Zdaniem sygnatariuszy "listu 54", z których zdecydowana większość negatywnie odebrała piątkową decyzję zarządu, Raś i Zalewski, jeśli złożą odwołanie, nie będą bez szans przed Sądem Koleżeńskim. - Sąd to ciało niezależne, będzie obradować, badać sprawę, zobaczymy jak to oceni - powiedział jeden z posłów solidaryzujących się z wykluczonymi. Wyrzucenie Rasia i Zalewskiego oraz "list 54" będą z pewnością przedmiotem dyskusji na wtorkowym, "wyjściowym" posiedzeniu klubu parlamentarnego KO, choć oficjalny temat obrad to planowana na wiosnę ofensywa Platformy i spotkania z wyborcami w całej Polsce. Trzaskowski ma natomiast opowiedzieć o najbliższych planach swego ruchu Wspólna Polska (m.in. sierpniowego Campusu Polska Przyszłości). - Będziemy rozmawiać o współpracy z ruchem; to też jest kwestia pracy regionalnej i koordynacji - wyjaśnił wiceszef klubu KO Robert Kropiwnicki. Podzielona Platforma Wśród posłów opinie na temat "listu 54" oraz wykluczenia Rasia i Zalewskiego są podzielone, i często zależą od tego, do jakiego pokolenia należy wypowiadająca je osoba. Młodsi posłowie na ogół bronią obecnego kierownictwa partii na czele z Budką i Trzaskowskim; starszych dziwi i oburza piątkowa decyzja władz PO. Napięta atmosfera jest też w kilku regionach partii, bowiem "list 54" zmobilizował do działania partyjnych oponentów parlamentarzystów, którzy podpisali się pod apelem. Tak stało się w Krakowie, gdzie grupa około 50 działaczy w piśmie do władz krajowych zażądała usunięcia z PO Ireneusza Rasia. W Białymstoku z kolei ponad 240 tamtejszych działaczy napisała list krytykujący postawę szefa partii w województwie, Roberta Tyszkiewicza. - To jest inicjatywa oddolna struktur, osób zawiedzonych działaniami przewodniczącego naszej partii w regionie. Jeśli przewodniczący Tyszkiewicz tak mocne stanowisko polityczne wygłasza na forum mediów, bo - nie oszukujmy się - to był list skierowany wyłącznie do mediów, powinien był go skonsultować z ciałami statutowymi PO w województwie - z zarządem, z radą, a nie zrobił tego - powiedział poseł Krzysztof Truskolaski. Jak dodał, podlascy działaczy nie zgadzają się z treścią "listu 54". - Sprawy wewnętrzne partii powinniśmy załatwiać wewnątrz partii, a nie wynosić do mediów - zaznaczył Truskolaski, zastrzegając że nie był autorem inicjatywy, chociaż swój podpis pod nią także złożył. Poseł rozumie również decyzję władz o wykluczeniu Zalewskiego i Rasia. - Uważam, że osoby, które na zewnątrz, a nie wewnątrz krytykują przewodniczącego i Zarząd Krajowy, powinny ponieść konsekwencje i nie mówię tutaj tylko o tych dwóch posłach - podkreślił Truskolaski. Krytyka "listu 54" Krytycznie na temat "listu 54" wypowiedział się też na łamach biuletynu warszawskiej Platformy sekretarz jej struktur miejskich (i szef klubu KO w Radzie Warszawy) Jarosław Szostakowski. - W moim przekonaniu ta inicjatywa osłabia Platformę i pogłębia istniejące w niej podziały. Smutne, że tego nie rozumieją posłanki Joanna Fabisiak, i Joanna Kluzik-Rostkowska, i senator Aleksander Pociej - członkowie warszawskich kół PO, którzy podpisali się pod listem - napisał Szostakowski. - Pandemia w sytuacji nieudolnych i szkodliwych rządów PiS, niszczenie niezależnych mediów, dyskryminowane niepisowskich samorządów i organizacji pozarządowych powodują, że czasy są naprawdę trudne. Dlatego trzeba skoncentrować się na tym, co wzmacnia naszą partię, a nie ją osłabia - dodał stołeczny radny. Wielu posłów i działaczy PO stanęło jednak murem za wykluczonymi kolegami. Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska, inicjatorka "listu 54" i rzeczniczka sygnatariuszy powiedziała w piątek, że decyzja o wykluczeniu Rasia i Zalewskiego jest nie do zaakceptowania i powinna zostać "wycofana". Publicznie wsparcia wyrzuconym udzielili też m.in. szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki, europoseł Andrzej Halicki oraz posłowie: Bogusław Sonik, Jerzy Hardie-Douglas i Bartłomiej Sienkiewicz. W Platformie można też usłyszeć, że "list 54" oraz "kontrlisty", które się po nim pojawiły, to element rywalizacji wewnętrznej przez jesiennymi wyborami nowych władz partii (oprócz przewodniczącego, który został wybrany w styczniu zeszłego roku). Późną jesienią działacze Platformy będą wybierać m.in. nowe władze regionalne i lokalne. Wśród sygnatariuszy "listu 54" jest trzech obecnych szefów regionów - oprócz Roberta Tyszkiewicza, także europoseł Jarosław Duda (Dolny Śląsk) i poseł Sławomir Neumann (Pomorze). List sygnował ponadto były lider PO Grzegorz Schetyna.