Jak poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Radomiu, Joanna Kaczmarek-Kęsik, uzasadnienie wyroku, który zapadł w lipcu w Radomiu, zostało przesłane zainteresowanym stronom tzn. oskarżycielowi publicznemu, czyli prokuratorowi pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej, synowi Anny Walentynowicz, Januszowi Walentynowiczowi, który występował w procesie jako oskarżyciel posiłkowy, oraz obrońcy jednego z oskarżonych. Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie prok. Marcin Gołębiewicz powiedział PAP, że wszystko wskazuje na to, iż po otrzymaniu uzasadnienia prokurator IPN złoży apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Radomiu. Sąd uniewinnił trzech b. funkcjonariuszy SB w procesie dot. zamiaru podania w 1981 r. Annie Walentynowicz leku, który mógłby zagrozić jej zdrowiu lub życiu. Sędzia uzasadnił decyzję sądu tym, że działania oskarżonych zatrzymały się na fazie przygotowań do podania leku o nazwie Furosemid. "Dlatego sądowi nie pozostawało nic innego, jak uniewinnienie oskarżonych, bo ich działanie nie przeszło w fazę dalszą, którą można by uznać za usiłowanie, mogące podlegać odpowiedzialności karnej" - wyjaśnił przewodniczący składu orzekającego. Furosemid miała podać Annie Walentynowicz znajoma z Radomia, która - jak się okazało po latach - była tajnym współpracownikiem SB, o pseudonimie "Karol". Nie doszło do tego jednak, bo Walentynowicz, która miała w Radomiu spotkać się z robotnikami w kilku zakładach, opuściła to miasto wcześniej niż zakładano. B. funkcjonariuszom SB zarzucono popełnienie między 19 a 21 października 1981 r. w Radomiu zbrodni komunistycznej i zbrodni przeciwko ludzkości, polegającej na działaniu w grupie przestępczej i przekroczeniu uprawnień służbowych w związku z opracowaniem i wdrożeniem kombinacji operacyjnej, zmierzającej bezpośrednio do podstępnego podania działaczce NSZZ "Solidarność" Annie Walentynowicz środka farmakologicznego o nazwie Furosemidum. Oskarżonym zarzucono również stosowaniu represji wobec Walentynowicz i prześladowania w związku z jej przynależnością do "S". Sprawa była już raz rozpatrywana w radomskim sądzie w 2010 r. i została umorzona. Według sądu w Radomiu, oskarżeni popełnili czyny stanowiące zbrodnię komunistyczną, której karalność się przedawniła. We wrześniu 2011 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił to postanowienie i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy przez radomski sąd. Ten zwrócił Instytutowi Pamięci Narodowej akta do uzupełnienia. IPN pracował nad tym trzy lata. Ponownie na wokandę sprawa trafiła w grudniu 2015 r. Wyrok wydano w lipcu. Jak poinformowała rzeczniczka radomskiego sądu, w sprawie te zebrano 102 tomy akt, liczących w sumie ponad 20 tys. kart.