Z prośbą o zbadanie sprawy pobicia Krzywonos zwróciła się do gdańskiego pionu śledczego IPN Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Dyrektor Komisji Dariusz Gabrel powiedział, że postępowanie sprawdzające w tej sprawie zostało wszczęte z urzędu po doniesieniach medialnych. - Miał miejsce fakt medialny: pani Krzywonos powiedziała, że utraciła dziecko w wyniku pobicia i to jest weryfikowane - powiedział Gabrel. Szef pionu śledczego gdańskiego IPN Maciej Schulz powiedział, że podlegli mu śledczy mają trzy miesiące na przeprowadzenie czynności w ramach postępowania sprawdzającego. W jego trakcie zapadnie decyzja, czy zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie. Sama Krzywonos, która dowiedziała się o postępowaniu od PAP, ma dużo obiekcji. - Nie mam zaufania do IPN. (...) To, co się w IPN dzieje, to się w głowie nie mieści. (...) Dla mnie mogą grzebać, szukać, robić cuda, ja mam to w nosie - powiedziała dodając, że w tej chwili uważa, iż "IPN należy do PiS". Zapytana o to, czy mimo braku zaufania do IPN pomoże śledczym z Instytutu w ustaleniu sprawców pobicia, Krzywonos powiedziała, że musi przemyśleć sprawę i naradzić z mężem. Krzywonos nie pamiętała, w którym dokładnie roku doszło do pobicia. - W 1983 albo w 1984 - powiedziała. Dodała, że nie zna nazwisk ludzi, którzy ją pobili. - Ja nawet nie pamiętam specjalnie ich twarzy - powiedziała Krzywonos dodając, że nie byli to młodzi ludzie. Na pytanie, czy chciałaby, aby sprawcy jej pobicia zostali ukarani, Krzywonos powiedziała, że w tej chwili nie zależy jej na tym, by kogokolwiek karać. - Nie jestem mściwa. Czasy się zmieniły. Ci ludzie, którzy to zrobili, pewnikiem są już starzy - powiedziała. Henryka Krzywonos w czasach PRL była działaczką opozycji. 15 sierpnia 1980 roku zatrzymując tramwaj, którym kierowała, najprawdopodobniej rozpoczęła strajk pracowników gdańskiej komunikacji miejskiej. W tym czasie Krzywonos weszła też do prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, a 31 sierpnia 1980 roku złożyła podpis pod Porozumieniami Sierpniowymi. W stanie wojennym Krzywonos starała się pomagać internowanym. Ją samą także dotknęły represje, straciła pracę, nie mogła znaleźć nowej. W 1986 roku przeszła operację nowotworu. Po poznaniu swojego drugiego męża, Krzysztofa Strycharskiego, małżeństwo zdecydowało się adoptować dziecko, a później zaopiekowało się osieroconym synem sąsiadki. Wkrótce do rodziny dołączyła siódemka rodzeństwa, a za nimi - kolejna trójka dzieci.