Śledztwo prowadzone było w Białymstoku od jesieni 2008 roku, przekazano je tam z Gdańska. Chodziło o dokumenty świadczące o rzekomej współpracy Wałęsy z SB, by skompromitować go w 1982 roku przed komitetem pokojowej Nagrody Nobla. W 1983 roku ówczesny lider Solidarności został jej laureatem. Jak poinformował w komunikacie Instytut, śledztwo formalnie dotyczyło zbrodni komunistycznych popełnionych w latach 1982-1983 na szkodę Lecha Wałęsy. W oparciu o zebrane w tej sprawie dowody prokuratorzy IPN ustalili, że w latach 1982-83 w ramach Biura Studiów MSW podjęto próbę podrobienia dokumentów dotyczących rzekomej współpracy Lecha Wałęsy z organami bezpieczeństwa państwa. - Sporządzane w trakcie tej operacji "dokumenty" były na bieżąco poddawane badaniom przez pracujących w strukturach MSW biegłych z zakresu identyfikacji pisma ręcznego, którzy za każdym razem stwierdzali ich nieautentyczność. W tej sytuacji wszystkie wytworzone materiały zostały zniszczone - podał IPN. Postanowienie o umorzeniu śledztwa, z powodu przedawnienia karalności, nie jest jeszcze prawomocne. Lechowi Wałęsie, który ma w tej sprawie status pokrzywdzonego, przysługuje zażalenie. Śledztwo wszczął w maju 2005 r. gdański oddział IPN po zawiadomieniu złożonym przez b. prezydenta, potem przekazano je do Białegostoku. W śledztwie prowadzonym w Gdańsku prokuratorzy badali m.in. akta operacji SB o kryptonimie "Ambasador" i "Sąd", interesowali się też sprawami obiektowymi o kryptonimie "Tęcza" i innymi materiałami wytworzonymi przez różne jednostki MSW czy przez SB, a dotyczącymi Lecha Wałęsy.