Cenckiewicz, szef pionu badawczego IPN w Gdańsku, zrezygnował z pracy w Instytucie w związku z "nieuzasadnionymi i brutalnymi atakami" ekipy rządzącej oraz mediów na IPN, na niego, a także wobec planów cięć budżetowych. Ogłosił to we wtorek w swoim oświadczeniu. Według "Rzeczpospolitej", która o jego dymisji poinformowała jako pierwsza, o rezygnację miał prosić Cenckiewicza prezes IPN Janusz Kurtyka, w zamian proponując mu inne, mniej eksponowane stanowisko kierownicze w Instytucie. "W związku z licznymi spekulacjami medialnymi Instytut Pamięci Narodowej dementuje pogłoski, jakoby przedstawiciele kierownictwa Platformy Obywatelskiej bądź Rządu wywierali nacisk na władze IPN w celu zwolnienia z pracy dr. Sławomira Cenckiewicza, łącząc tę kwestię z groźbą uszczuplenia budżetu IPN" - napisał w komunikacie Mateusz Szpytma, zastępca dyrektora sekretariatu prezesa IPN. Tymczasem wieczorem Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda i Bogusław Niezieński wystosowali "Apel do społeczeństwa polskiego", w którym podkreślili m.in., że odejście Cenckiewicza z IPN wymuszono groźbą obcięcia Instytutowi budżetu. Stanowczo zaprotestowali również przeciw "represjom" wymierzonym w historyka i atakom na Instytut oraz domagają się przywrócenia Cenckiewicza na dotychczasowe stanowisko. - Zarówno on jak i inni historycy IPN dobrze przysłużyli się Polsce i należy im się nagroda a nie pomówienia i represje. (...) Sprawa IPN, sprawa Cenckiewicza to sprawa walki o prawdziwą historię Polski - napisali. Według nieoficjalnych informacji, na które powołuje się "Rzeczpospolita", na dymisję Cenckiewicza naciskali politycy związani z rządzącą koalicją. Mieli oni grozić, że gdyby Cenckiewicz pozostał szefem BEP w Gdańsku, budżet IPN zostanie obcięty o 30 milionów zł. Sławomir Cenckiewicz wraz z Piotrem Gontarczykiem opublikowali w wydawnictwie IPN książkę "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Książka na podstawie dokumentów będących w zasobie IPN stawiała tezę, że Lech Wałęsa na początku lat 70. podjął współpracę z SB jako tajny współpracownik o pseudonimie Bolek. Według autorów, Wałęsa już jako prezydent wszedł w posiadanie dokumentów SB na swój temat. Po wypożyczeniu ich przez Kancelarię Prezydenta z Urzędu Ochrony Państwa wróciły one wybrakowane. Lech Wałęsa po publikacji książki początkowo zapowiedział proces przeciw autorom, potem jednak się z tego wycofał.