Na przeszkodzie zbadania, czy doszło do przekroczenia uprawnień i zaniechania obowiązków przez ówczesnych funkcjonariuszy państwa komunistycznego stanęła przeszkoda formalna, a mianowicie przedawnienie karalności czynów ewentualnie popełnionych przez tych funkcjonariuszy - poinformował w komunikacie przesłanym PAP w środę Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie prok. Jacek Nowakowski. - W takiej sytuacji jedyną możliwą decyzją procesową w niniejszej sprawie było wydanie postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa - napisał Nowakowski. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na wydaniu przez sąd w Radomiu w 1960 r. z przekroczeniem ówczesnych przepisów prawnych wyroku skazującego na śmierć Bolesława D., złożyła jego córka Ewa w delegaturze IPN w Radomiu. Bolesław D. był prezesem Spółdzielni "Przyszłość" w Radomiu, która w latach 50. zajmowała się garbowaniem skór. We wrześniu 1960 r. został oskarżony o działanie w zorganizowanych grupach przestępczych mających na celu zagarnięcie mienia społecznego w postaci różnych skór o wartości ponad 20 mln ówczesnych zł i w ten sposób miał działać na szkodę Spółdzielni Pracy Garbarskiej "Przyszłość" w Radomiu oraz Spółdzielni Pracy Garbarskiej "Garbarz" w Szydłowcu. W sprawie "afery skórzanej" oskarżono w sumie 16 osób. Bolesław D. został skazany na karę śmierci po przeprowadzeniu postępowania w trybie doraźnym. Sąd w Radomiu uznał go za winnego tego, że od połowy 1949 r. do września 1959 r. w Radomiu, Szydłowcu i w Warszawie, działając w zorganizowanych grupach przestępczych, wyrządzając wielką szkodę interesom gospodarczym PRL, zagarnął mienie społeczne w postaci ponad 35 tys. m kw. różnych skór o wartości pond 14 mln ówczesnych zł. Potem Rada Państwa zmieniła mu karę śmierci na dożywocie. Później wyrok został zmieniony na 25 lat więzienia; ostatecznie Bolesław D. wyszedł na wolność po 17,5 roku. Zmarł w 1998 r. Przed Sądem Okręgowym w Radomiu toczy się obecnie postępowanie w sprawie 500 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia, którego domaga się córka Bolesława D. Bolesława D., z pobytu w więzieniu, wspominał w swojej autobiografii Jacek Kuroń: "starszy, dystyngowany pan, chorobliwie uczciwy. Mówił niewiele, powściągliwie, o sprawie bardzo niechętnie". Kuroń pisał, że "afera skórzana rozegrała się w garbarniach, które - co podkreślała również prasa - były uważane za najlepsze w całym przemyśle". - Rok po roku uzyskiwały przechodni sztandar pracy. Plan wykonywały w około 120 procentach, zaś zupełnie niezależnie od tego - produkowały prywatnie - wspominał Kuroń. Jak pisał, "kupowano więcej surowych skór, nie uwzględniając ich w dokumentach, a ta nadwyżka przechodziła przez całą produkcję i jako nadwyżka wyrobów gotowych była sprzedawana". - Całość pieniędzy szła w ręce kierownictwa afery, które je rozdzielało wśród uczestników. Za surowe skóry i robociznę oczywiście płacili (...) Nadużycie więc polegało na tym, że nie płacili amortyzacji i podatków. Ale nie za to oczywiście ich ukarano. Przestępstwem było to, że dokonali prywatyzacji środków produkcji - wspominał Kuroń.