Z powodu braku nowych dowodów w sprawie śmierci generała śledztwo to 30 marca br. zostało umorzone. Jak przyznał we wtorek prokurator szczecińskiego IPN Dariusz Wituszko w toku tego postępowania "potwierdzone zostały znane już fakty". - Nie udało się ustalić osób, które bezpośrednio wykonały rozkaz zamordowania generała, nie ustalono też miejsca jego pochówku - dodał. Wszystkie zebrane przez IPN materiały dowodowe wskazują, że to właśnie Himmler polecił komendantowi obozu w Sachsenhausen Antonowi Kaindlowi oraz komendantowi podobozu Zellenbau Kurtowi Eckariusowi natychmiastowe wykonanie egzekucji. Nie ma jednak na to bezpośredniego dowodu w postaci dokumentu zawierającego treść rozkazu, który byłby podpisany przez samego szefa SS. Jak wyjaśnił Wituszko treść rozkazu Himmlera znana jest m.in. z zeznań świadków, w tym Eckariusa. Prokurator dodał, że śledztwo w części dotyczącej udziału w zabójstwie Grota-Roweckiego Himmlera, Kindla i Eckariusa zostało umorzone, bo sprawcy już nie żyją. Szczeciński IPN w lipcu 2006 r. zwrócił się do Rosji z prośbą o udostępnienie wszystkich materiałów dotyczących obozu Sachsenhausen i Zellenbau, w którym przetrzymywano Grota- Roweckiego po aresztowaniu go przez Gestapo w 1943 r. Chodziło m.in. o dokumenty dotyczące pobytu generała w obozie, w tym o telegram zawierający rozkaz i meldunek o wykonaniu egzekucji oraz materiały z przesłuchania komendanta obozu. Strona rosyjska w odpowiedzi przesłała jedynie dokumenty nie wnoszące nic nowego do śledztwa; były to m.in. meldunki o ruchu oporu w Czechach i Polsce, w których pojawiało się nazwisko Grota. Jak wyjaśniała przed tygodniem PAP prowadząca je prok. Jolanta Jędrzejowska strona rosyjska poinformowała też, iż komendant obozu, w którym przetrzymywano generała, nie był przesłuchiwany w jego sprawie. Szczeciński oddział IPN zgromadził w związku ze śledztwem, prowadzonym od początku 2003 roku, wszystkie dostępne materiały zebrane przez historyków i badaczy, pochodzące m.in. z archiwów w Londynie, w Niemczech oraz w Polsce. Gen. Stefan Rowecki był od 1940 r. komendantem głównym Związku Walki Zbrojnej, a od 1942 r. - dowódcą Armii Krajowej. Został aresztowany w Warszawie przez Gestapo 30 czerwca 1943 r., w wyniku zdrady żołnierzy AK Ludwika Kalksteina i Eugeniusza Świerczewskiego. Tego samego dnia przetransportowano go do Berlina, gdzie próbowano go skłonić do współpracy z Niemcami przeciw bolszewikom. Gdy się to nie udało, przeniesiono go do obozu w Sachsenhausen i umieszczono w budynku dla ważnych więźniów. Przebywał tam do pierwszych dni sierpnia 1944 r. Wkrótce potem został przez Niemców zamordowany. W 2004 r. "Biuletyn IPN" napisał, że Kalkstein walczył jako esesman w Powstaniu Warszawskim a w 1949 r. został agentem UB, co nie uchroniło go jednak od wyroku dożywocia wymierzonego przez warszawski sąd w 1954 r. Zwolniony w 1965 r., w 1982 r. wyjechał za granicę. Po zakończeniu wojny Kalkstein mieszkał w Krakowie, Koszalinie, Chorzowie i Szczecinie. W czerwcu 1949 r. został zatrzymany podczas próby ucieczki na Zachód. Krótko potem został agentem szczecińskiego UB o kryptonimie "Granica". Po roku został jednak "wyeliminowany z sieci" z powodu "wyjazdu w nieznanym kierunku". Kalksteina aresztowano ponownie w 1953, a w 1954 r. skazano na dożywocie. Zwolniono go w lipcu 1965 r., co wywołało oburzenie dawnych żołnierzy AK. Zaraz po zwolnieniu Kalkstein - jak wynika z akt SB - "zaoferował chęć dalszej współpracy z MSW na dowolnie wybranym przez nas odcinku" (nie wiadomo, czy tę propozycję przyjęto). W latach 70. Kalkstein pracował na fermie drobiu w podwarszawskim Mysiadle. W 1980 r. dostał dowód osobisty na nazwisko Edwarda Ludwika Stolińskiego-Ciesielskiego. W 1982 r. wyjechał do Francji. Prawdopodobnie już nie żyje; miałby dziś 87 lat.