- Łączenie w jednej instytucji archiwum i pionu je badającego z pionem śledczym, wydaje się dawać jej zbyt dużą siłę oddziaływania. Sądzę, że rozwiązaniem byłoby skupienie się IPN na badaniach oraz umożliwienie także historykom spoza placówki dostępu do archiwów - mówił historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN, Andrzej Friszke. W jego opinii, istotna wydaje się także kwestia włączenia przez Instytut do swoich badań dokumentów z archiwów PZPR. - Obecnie powstała sytuacja, w której ręce - czyli szeroko badany aparat bezpieczeństwa - są stawiane w roli mózgu, czyli partii, której archiwa nie są obecnie niemal w ogóle badane. Myślę, że ta sytuacja powinna się zmienić - dodał Friszke. Zdaniem doradcy prezesa IPN, Antoniego Dudka ważne jest porozumienie przedstawicieli różnych opcji, którzy - choć nie bez zastrzeżeń - popierają ideę Instytutu. W jego ocenie podzielenie placówki, do którego mogłoby prowadzić wyodrębnienie np. archiwów, prowadziłoby do jej marginalizacji i utraty możliwości wypełniania zadań, co nie byłoby - jego zdaniem - sytuacją dobrą. - Postawy wobec IPN można podzielić na cztery kategorie. W pierwszej znajdują się jego adwersarze, sprzeciwiający się otwieraniu archiwów. Drugą tworzą osoby akceptujące Instytut, ale nie jego obecną politykę. W trzeciej znaleźli się ci, którzy uznają, że przy wszystkich swoich błędach, IPN dobrze wypełnia misję, zaś czwartą tworzą osoby traktujące Instytut instrumentalnie, wykorzystując go do celów politycznych. Wydaje się, że możliwe jest wspierające Instytut porozumienie przedstawicieli drugiej i trzeciej kategorii - powiedział Dudek. Według wiceprzewodniczącego kolegium IPN, Andrzeja Chojnowskiego przyczyna części debat na temat kształtu Instytutu wynika już z samej idei jego utworzenia. - IPN tworzony był jako nowa, dynamiczna instytucja, oparta na młodych historykach, pragnących budować nową jakość badań historycznych, pozostających w pewnej opozycji wobec środowiska akademickiego. Być może stąd też wynikają spory na temat ilości finansowania badań naukowych w IPN - zaznaczył Chojnowski. Do jego opinii nawiązał były prezes Trybunału Konstytucyjnego Marek Safjan, którego zdaniem być może dobrym rozwiązaniem byłoby przekazanie przez Instytut części funduszy przeznaczonych na badania na rzecz innych placówek naukowych. - Być może część tych funduszy można by na przykład w drodze konkursu przekazać innym placówkom naukowym - zastanawiał się Safjan. Obecny na uroczystości prezes IPN, Janusz Kurtyka nie zgodził się z częścią opinii panelistów stwierdzając, że były one oparte na nieznajomości Instytutu. - W IPN pion śledczy i badawczy są do siebie całkowicie niezależne. Lustracja jest wykonywana przez wyspecjalizowany pion, którzy ma za zadanie zebrać materiały archiwalne i oceniać oświadczenia lustracyjne. Archiwa są od tego pionu niezależne - podkreślił Kurtyka. Jak zaakcentował, także długość oczekiwania na dostęp do archiwów skróciła się od roku 2005 czterokrotnie, stając się obecnie jedną z najkrótszych w Europie i nie ograniczaną również dla badaczy z zewnątrz. - Jeżeli zaś chodzi o budżet Biura Edukacji Publicznej to w najlepszych latach wynosił ok. 4 mln zł, co nie jest zbyt wygórowaną kwotą - zaznaczył Kurtyka. - Wydaje mi się, że tak wielkie emocje IPN zaczął budzić dlatego, że przesunął ciężar swojej aktywności na lata 70. i 80., który to obszar badań jest szczególnie drażliwy z punktu widzenia obecnych elit politycznych. To jest moim zadanie główny powód dużych emocji, a nie to, że Instytut działa gorzej lub lepiej - podsumował prezes Instytutu Pamięci Narodowej.