Philippe Vasset mimo śledztwa w sprawie zwłok wyłowionych z Wisły podtrzymuje informacje opublikowane trzy tygodnie temu. Vasset jest zdziwiony, że ciało wyłowione zostało z rzeki zaledwie kilka dni po ujawnieniu informacji niewygodnej dla polskich służb. - Jestem niezwykle zaskoczony tym, że zwłoki są w takim stanie, iż nie można ich zidentyfikować, ale znalezione przy nich dokumenty są jak najbardziej czytelne - podkreślił Vasset. Jego zdaniem nigdy nie można wykluczyć manipulacji wojskowych służb specjalnych. - To często stosowana metoda. Najbardziej znany przykład to wojenna operacja pod kryptonimem "Mielone Mięso". Anglicy umieścili na plaży niemożliwe do zidentyfikowania zwłoki z fałszywymi planami lądowania w Grecji, by zmylić hitlerowców - zauważa redaktor naczelny portalu specjalizującego się w sprawach szpiegowskich. Jego zdaniem nawet wiarygodność rezultatów badan DNA ciała wyłowionego z Wisły nie będzie mogła zostać sprawdzona przez niezależnych ekspertów. 52-letni wojskowy, pracownik Służby Wywiadu Wojskowego, zaginął w kwietniu 2009 r. Z domu na warszawskim Gocławiu wyszedł w drugim dniu świąt wielkanocnych. Jego zaginięcie zgłosiła żona. Służby informowały, że przyczyną zniknięcia były najprawdopodobniej problemy osobiste. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła mu zarzut dezercji. Według mediów najbardziej prawdopodobne są dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakłada, że szyfrant popełnił samobójstwo lub zginął przypadkowo. Według drugiej Zielonka od dawna współpracował z obcym wywiadem i został wywieziony z kraju. Trzy tygodnie temu Vasset napisał na stronach portalu "Intelligence Online", że mężczyzna ukrywa się w Chinach razem z żoną i dzieckiem. Co się dzieje z zaginionym szyfrantem? Dołącz do dyskusji