14 instrumentariuszek z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Curie-Skłodowskiej nie przyszły w poniedziałek do pracy. Przedłożyły zwolnienia lekarskie, przez co - jak informowały media - odwołano wszystkie operacje, jakie zaplanowano na tamten dzień w stołecznej placówce przy ulicy Roentgena. Rzecznik NIO Mariusz Gierej precyzował, że odbywają się zabiegi u pacjentów, których życie jest zagrożone. Jak również zapewniał, blok operacyjny przy ulicy Wawelskiej funkcjonuje normalnie. Adam Niedzielski: Monitorujemy sytuację, instrumentariuszki się wyłamały Instrumentariuszki podjęły decyzje o masowym wzięciu L4, ponieważ między nimi a szefostwem wybuchł spór o wysokość wynagrodzeń. Bez nich szpital nie może normalnie funkcjonować. Odpowiadają one za przygotowanie pacjentów oraz bloku operacyjnego, a także za stan narzędzi przed operacją. Asystują też w trakcie zabiegów. Do sytuacji w Instytucie odniósł się we wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski. Zapewnił, iż resort "monitoruje sytuację" w stołecznym szpitalu, a jego szef prof. Jan Walewski zadeklarował przygotowanie nowego regulaminu płacowego dla pracowników. - Inne grupy zawodowe w Instytucie zgodziły się poczekać (na nowe reguły płac - red.). Rzeczywiście pielęgniarki, instrumentariuszki wyłamały się spośród innych pracowników. My też przygotowujemy pewien pakiet rozwiązań finansowych; ma on ma pomóc szpitalom, które w najcięższy sposób odczuły podwyżkę minimalnych wynagrodzeń - stwierdził. Minister zdrowia: Podwyżka o 3 tys. zł to naprawdę duże pieniądze Jak dodał Niedzielski, "w przypadku Instytutu nie mówimy o minimalnych wynagrodzeniach, bo oczekiwanie wzrostu wynagrodzenia u pań pielęgniarek i instrumentariuszek jest blisko 3 tys. zł". - To naprawdę duże pieniądze" - ocenił podczas konferencji w dolnośląskich Mysłakowicach. Na razie nie wiadomo, kiedy sytuacja w NIO przy Roentgena wróci do normy. Placówka na Facebooku poszukuje nowych pielęgniarek.