Prowokator ubrany był tak jak zwolennicy Bronisława Komorowskiego, trzymał też kartkę "Głosuję na Bronka". W pewnym momencie mężczyzna podarł kartkę i zaczął wykrzykiwać: "WSI! Pro Civili! Czytajcie książki Sumlińskiego". Mężczyzną szybko zajęli się funkcjonariusze BOR-u. Po ściągnięciu krzykacza ze sceny, powalili go na ziemię i skrępowali."Jak państwo widzą, Andrzej Duda ma swoich przedstawicieli wszędzie i zachowuje się tak jak Andrzej Duda" - skomentował prowadzący wiec w Toruniu. To niejedyny incydent podczas tego wydarzenia. Policja zatrzymała również 34-letniego mężczyznę, który "bardzo gwałtownie ruszył w kierunku prezydenta". - Był rozemocjonowany, pomimo tego, że został odciągnięty, nadal szarpał się z policjantami, nie podporządkowywał się ich poleceniom wzywającym do zachowania spokoju i podczas tej szamotaniny z policjantami w pewnym momencie uderzył jednego z interweniujących policjantów - powiedziała Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Mężczyzna, który zakłócił wiec wyborczy Bronisława Komorowskiego w Toruniu, chciał wręczyć prezydentowi antyaborcyjne ulotki - twierdzi "Fundacja Pro - prawo do życia". W oświadczeniu opublikowanym na swojej stronie fundacja wyraziła głębokie ubolewanie: "Oświadczamy, że mężczyzna uczestniczący w zgromadzeniu publicznym przed Ratuszem miejskim pobrał nasze materiały z intencją przekazania ich Bronisławowi Komorowskiemu. Po przeanalizowaniu materiałów filmowych z miejsca zdarzenia stwierdzamy jednak, że działał zbyt gwałtownie co mogło wywołać wrażenie, że jego intencje są inne od deklarowanych" - czytamy w oświadczeniu. Fundacja informuje też, że mężczyzna ten pojawiał się wcześniej na organizowanych przez nią akcjach w Toruniu, nigdy jednak nie dał podstaw do powątpiewania w jego dobre intencje. - Tak jak potępiamy przemoc wobec nienarodzonych, tak też potępiamy przemoc w debacie publicznej - czytamy.