Wicemarszałek mówił, że trwają prace nad "uporządkowaniem i lepszym zorganizowaniem pracy dziennikarzy" oraz "zapewnieniem im komfortu pracy". Terlecki zapowiedział, że zwróci się do marszałka Sejmu o przyspieszenie tych prac. Na wcześniejszej konferencji prasowej wicemarszałka pojawił się mężczyzna, który miał brać udział w Sejmie w konferencji parlamentarnego zespołu "Dobro dziecka jako cel najwyższy". Próbował on podejść do Terleckiego i zadać pytanie na temat porywanych dzieci. "Dzieci z domów dziecka pytają się, kiedy przestaną być sprzedawane za granicę" - mówił. Mężczyznę próbował wyprowadzić z konferencji szef biura prasowego PiS Krzysztof Wilamowski, ale ten wyrywał się i w pewnym momencie przewrócił Wilamowskiego. Wtedy interweniowała Straż Marszałkowska, która wyprowadziła mężczyznę z Sejmu. Następnie Terlecki wznowił konferencję prasową. W ocenie Terleckiego, to był "pożałowania godny incydent, który polegał na tym, że postronna osoba, gość klubów, wtargnęła w czasie konferencji prasowej na teren zajmowany przez dziennikarzy i zachowywała się niekonwencjonalnie". "Szef naszego biura próbował interweniować. To jest zadanie naszej Straży Marszałkowskiej, ale trudno, żeby każdego gościa, który porusza się po terenie Sejmu, pilnowała Straż, więc doszło do takiej szarpaniny" - mówił wicemarszałek na poniedziałkowym briefingu poświęconym incydentowi. Terlecki powiedział, że mężczyzna, który pojawił się na jego konferencji prasowej, przynajmniej przez pewien czas nie zachowywał się tak, jakby chciał zadać pytanie. "Tylko za wszelką cenę chciał stanąć blisko mnie, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy chciał stanąć blisko mnie po to żeby zadać pytanie, czy np. wyciągnąć nóż" - powiedział wicemarszałek. Wilamowski powiedział na briefingu, że jego działania "polegały tylko i wyłącznie na odciągnięciu tej osoby na bok i oczekiwaniu na interwencję Straży Marszałkowskiej". "Moje działanie było podyktowane troską o bezpieczeństwo mojej osoby, mojego pracodawcy, pana marszałka Terleckiego oraz przede wszystkim bezpieczeństwo zgromadzonych dziennikarzy, którzy relacjonowali tę konferencję prasową. W mojej ocenie to bezpieczeństwo było zagrożone i tylko taka była podstawa mojego działania" - powiedział Wilamowski. Konsekwencje wobec Wilamowskiego? "Nonsens" Terlecki pytany, czy zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje wobec Wilamowskiego, odpowiedział, że to "oczywiście nonsens". Jego zdaniem zachował się on "właściwie i profesjonalnie", a pewnym "kłopotem było to, że ten incydent trwał tak długo, i że nie było osoby, która by profesjonalnie interweniować, czyli strażnika". Jednak - jak mówił Terlecki - "jesteśmy w takiej sytuacji, że nie możemy na konferencjach prasowych odbywających się w takiej sytuacji, na korytarzu i w pewnym miejscu, które jest dostępne dla wszystkich osób, które przebywają w Sejmie, takiego bezpieczeństwa zapewnić". "To jest kłopot z którym musimy sobie poradzić" - stwierdził Terlecki. Podkreślił, że poniedziałkowy incydent "to jest dla nas pewna ważna lekcja". Terlecki powiedział, że trwają prace nad "uporządkowaniem i lepszym zorganizowaniem pracy dziennikarzy" i "zapewnieniem im komfortu pracy", by "takie sytuacje się nie powtarzały". "Będę zwracał się do marszałka Sejmu, by te prace przyspieszyć" - powiedział Terlecki. W jego ocenie poniedziałkowy incydent pokazał, że komfort dziennikarzy i uczestników konferencji prasowych w Sejmie "nie jest do końca zapewniony". Pytany, czy przeniesienie dziennikarzy do pomieszczenia w innej części budynku zwiększy bezpieczeństwo, wicemarszałek Sejmu powiedział, że "mamy bardzo dobre doświadczenia z parlamentów Niemiec, Wielkiej Brytanii, z Parlamentu Europejskiego, zarówno z Brukseli, jak i Strasburga, gdzie praca dziennikarzy jest dobrze zorganizowana i jest dobrze zorganizowana obsługa polityków i dziennikarzy". "Musimy te standardy wprowadzić również w polskim Sejmie" - powiedział Terlecki. Jak mówił, osoby składające rozmaite - w tym przypadku słuszne - postulaty powinny kierować się do biur poselskich i sekretariatów, gdzie "zawsze zapewniony" jest dostęp do polityków. "Wejście na teren konferencji i zachowanie zaskakujące nie może mieć miejsca i takich sytuacji musimy unikać" - podkreślał wicemarszałek.