W sobotę ulicami Warszawy przeszła manifestacja organizowana przez mniejszości seksualne, jej przeciwnicy zorganizowali dwie kontrmanifestacje - Marsz Grunwaldzki i Ruch Suwerenność Narodu Polskiego. Przebiegły one - jak mówił rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński - spokojnie, doszło do jednego incydentu. Tuż przed wymarszem EuroPride ze stołecznego pl. Bankowego do jej uczestników przez kordon policji próbowali się przedrzeć przeciwnicy parady. Chcieli ją zablokować, oddzieleni zostali przez funkcjonariuszy. Doszło do szamotaniny z policjantami (jeden z nich został niegroźne rany w twarz i po opatrzeniu w szpitalu wrócił do jednostki), którzy ostatecznie użyli siły fizycznej i pałek. W stronę ludzi idących w paradzie poleciały plastikowe butelki i jajka. Policja zatrzymała w sumie osiem osób - sześć z nich zostało zwolnionych do domu - cztery ukarano mandatami karnymi, dwie odpowiedzą przed sądem za wykroczenia. Dwóch mężczyzn w niedzielę będzie przesłuchiwanych - jeden z nich usłyszy zarzuty czynnej napaści na policjanta, drugi znieważenia funkcjonariusza. - Policjanci przejrzą też nagrania z incydentu. Jeśli się okaże, że ktoś jeszcze atakował policjantów, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności - powiedział Karczyński. Jak przypomniał, policjanci wylegitymowali w związku z tą sprawą 227 osób, więc - jak dodał - jeśli zajdzie taka konieczność, nie powinno być problemu z ustaleniem tożsamości. W czasie parady została zatrzymana jeszcze jedna osoba. Policyjni wywiadowcy w tłumie zauważyli mężczyznę, który miał przy sobie trzy gramy amfetaminy. On odpowie za posiadanie narkotyków.