O tym, że wizyta Trzaskowskiego w Dębicy nie była łatwa, jako pierwsza poinformowała Wirtualna Polska. Reporter portalu opublikował nagranie, na którym widać jak Agnieszka Pomaska próbuje odłączyć kabel od głośnika przeciwników kandydata Koalicji Obywatelskiej. Jeden z protestujących mówi o "prowokacji". W końcu do akcji wkraczają policjanci. Inne nagranie, które dokumentuje tę samą sytuację, pokazała Barbara Nowacka, także z Koalicji Obywatelskiej. - Won z Dębicy! - krzyczą manifestujący. W pewnym momencie słychać uderzenie w kamerę i krzyk posłanki. "Agresja, pogarda i fizyczne ataki" - można przeczytać w opisie publikacji. Jak sprawę komentują sztabowcy Trzaskowskiego? - PiS wysyła za nami bojówkę. Jeżdżą grupą 15 czy 20 osób. Rozkładają swój piecyk i próbują zagłuszać nam wystąpienia. W większości miejsc w Polsce policja na nich reaguje: mówi im, że demonstracja jest oficjalnie zgłoszona i nie wolno jej zakłócać - relacjonuje Sławomir Nitras, jeden z członków sztabu wyborczego Trzaskowskiego. Polityk Platformy twierdzi, że na Podkarpaciu "policja się boi". Kiedy pytamy go o incydent nagrany przez dziennikarza, odpowiada: - Pewnie się wkurzyła (Pomaska - red.). Widziałem też film, na którym pani poseł Pomaska dostaje parasolem po głowie. Później policjanci otoczyli ją kordonem, a obok ci goście darli się przez megafon - mówi poseł i podkreśla, że początkowo mundurowi "siedzieli w samochodach". Agnieszka Pomaska zaznacza: oba nagrania to tylko część incydentu, który trwał jakiś kwadrans. - Moment, kiedy ja próbuję wyłączyć głośnik, to konsekwencja tego, co się działo wcześniej. Ktoś mnie kopnął, jeden z mężczyzn zranił kobietę w dłoń metalowym orłem. Bez wątpienia chodziło o agresywnych ludzi, którzy dopuszczali się przemocy fizycznej i przeklinali przy dzieciach. Nie można na to pozwalać, trzeba reagować - mówi. Jak posłanka odnosi się do interwencji policji? - Prosiłam ich o reakcję. Powiedziałam im, że jeśli widzą agresję i nie reagują, kiedy ktoś mnie bije, to coś jest nie tak. Nie chcieli przyjąć zgłoszenia, kazali nam iść na komendę - wspomina Pomaska. - Policjanci rzucali prywatne uwagi w stosunku do mnie. Twierdzili m.in., że "naruszam powagę Sejmu". Opowiadali o tym, że "jak będą wybory to się wszystko zweryfikuje" - dodała. Z relacji posłanki PO wynika, że rozważa złożenie skargi. Na komendę nie poszła, bo razem z Rafałem Trzaskowskim pojechali dalej. Jak sprawę widzi policja? - Na miejscu doszło do nieporozumienia między stronami. Policjanci weszli na teren rynku, niektóre osoby zostały wylegitymowane i interwencja została zakończona - przekazał Interii asp. Jacek Bator. Co jeśli chodzi o prywatne, polityczne komentarze policjantów, o których powiedziała nam posłanka? - Nie było mnie na miejscu interwencji, więc trudno mi komentować oskarżenia. To słowo przeciwko słowu. W związku ze zdarzeniem na płycie Rynku Dębickiego nie wpłynęło do nas żadne zawiadomienie - podkreśla policjant z Dębicy. Zarówno Sławomir Nitras jak i Agnieszka Pomaska uważają, że agresja przeciwników Rafała Trzaskowskiego to wyraz "przerażenia" PiS. - W Rzeszowie ilość ludzi była imponująca. Byliśmy pod dużym wrażeniem, zarówno jeśli chodzi o spotkania tam jak i Lublinie - mówi Nitras. - Na spotkania z Andrzejem Dudą trzeba zwozić autokary, więc oni mają problem i chcą rozbijać nasze wiece. Nie pozwolimy na to - wtóruje koledze Pomaska. Już niebawem będziemy mogli zapomnieć o takich incydentach. Cisza wyborcza rozpoczyna się bowiem na 24 godziny przed głosowaniem, a więc w piątek o północy. W tym czasie zabronione jest prowadzenie jakiekolwiek kampanii wyborczej. Potrwa do godz. 21 w niedzielę, kiedy zakończy się głosowanie na prezydenta. Jakub Szczepański