Uchylenia immunitetu Tomaszowi Grodzkiemu domagała się Prokuratura Regionalna w Szczecinie, która w grudniu ubiegłego roku skierowała ponowny wniosek w tej sprawie do Senatu. Zachodniopomorscy śledczy uważają, że polityk PO jako dyrektor szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynator Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej przyjmował korzyści majątkowe od pacjentów lub ich bliskich. Prokurator regionalny w Szczecinie Artur Maludy wyjaśniał, że chodzi o art. 228 Kodeksu karnego, czyli zarzut "sprzedajności osoby pełniącej funkcję publiczną". Tomasz Grodzki: Byłbym idiotą, gdybym domagał się wpłat pieniędzy Grodzki wielokrotnie zapewniał, że zarzuty dotyczące korupcji są bezpodstawne. Mówił tak również w Senacie przed głosowaniem ws. jego immunitetu. - Wiele rzeczy możecie o mnie powiedzieć, ale nie, że jestem idiotą. Nie dopominałem się wpłat pieniędzy, nigdy nie przyjąłem żadnej łapówki od pacjenta - zadeklarował. Jak przypomniał, "nagonka" zaczęła się dzień po jego wyborze na marszałka Senatu, a wniosek do prokuratury złożył radny PiS Karol Guzikiewicz, którego "nigdy nie widział na oczy". Stwierdził też, że prawicowa prasa "sama wydała wyrok" w jego sprawie. - Rzucono cały aparat państwa, ponad 100 agentów CBA, przeszukania w 23 miejscach, przesłuchania ponad 180 świadków. CBA zadawała tendencyjne pytania: nie, czy brałem łapówki, ale ile - wyliczał marszałek Senatu. Dodał, że dostawał także groźby karalne. - Prokuratura nie wykryła ich autorów, mimo że oficerowie odpowiedzialni za moją ochronę podali na tacy dane jednego z nich - powiedział Grodzki. Marszałek Senatu odczytał list od byłego pacjenta-sympatyka PiS Jego zdaniem "wszystko to wiąże się ze służbą Polsce na stanowisku marszałka Senatu", dlatego odbiera to jako "stricte polityczną akcję". Odczytał też listy poparcia, jakie otrzymał od pacjentów. Jeden z nich miał napisać sympatyk PiS i były członek tej partii. "Byłem operowany, nikomu nie płaciłem. Profesor Grodzki składał wizyty nawet w nocy, był zorientowany w proces mojego leczenia. Poglądy nie miały najmniejszego znaczenia. Ze szpitala w Szczecinie korzystałem wiele lat; wiedziałem, w jakim stanie była placówka, jak Tomasz Grodzki obejmował posadę, a w jakim ją zostawił" - cytował polityk. Marszałek Senatu zapewnił, że w życiu zawodowym - nie tylko jako lekarz, ale także jako parlamentarzysta - kierował się "fachowością i chęcią niesienia pomocy innym, odkładając emocje na bok". Poprosił senatorów o obiektywną i racjonalną decyzję przy głosowaniu nad uchyleniem mu immunitetu. Zapytany przez senatora PiS Marka Pęka, czy nie lepiej byłoby, gdyby rok temu zrzekł się immunitetu i udowodnił swoje racje przed sądem, Grodzki odpowiedział: - Gdybym miał choć cień wiary, że prokuratura Ziobry jest niezależna, a przeczą temu sprawy Pegasusa, rodzin Kwaśniewskich i Blidy, także senatora Gawłowskiego, zastanowiłbym się nad tym. Decyzję w sprawie immunitetu Senat podjął po godz. 22 w środę. 47 zasiadających w izbie chciało, by Grodzki został pociągnięty do odpowiedzialności - w tej grupie byli przedstawiciele PiS oraz senator niezależna Lidia Staroń. Większość zdobyło jednak 52 przeciwników tego rozwiązania, wśród których znaleźli się członkowie KO, PSL, PPS, Polski 2050, Porozumienia i dwie osoby z Koła Senatorów Niezależnych, jak i niezrzeszony Stanisław Gawłowski. Nikt nie wstrzymał się od głosu, a w głosowaniu nie wziął udziału niezrzeszony Jan Maria Jackowski. Grodzki o "drastycznych i haniebnych metodach PiS", Pęk wskazuje na "brak odwagi" Po głosowaniu marszałek Senatu był pytany, czy jest zadowolony. - Nie używam tu słowa "zadowolony". Traktuję to jako poświęcenie się w służbie społeczeństwu, bo dla nikogo nie jest miłe oczernianie czy oskarżanie bez dowodów i nieustanny atak z wykorzystaniem gróźb karalnych w stosunku do mnie - odpowiedział. Grodzki dodał, że wniosek o uchylenie mu immunitetu traktuje jako kolejną próbę odzyskania większości w Senacie przez PiS. Zaznaczył, że "prób odbicia Senatu przez PiS było bardzo wiele", natomiast w stosunku do niego "użyto szczególnie drastycznych i haniebnych metod, które spaliły na panewce". - Jedyną drogą do zdobycia większości senackiej jest wygranie w powszechnych, wolnych, demokratycznych, nieoszukanych wyborach. Wszystkie inne będziemy zwalczać w zarodku i nie pozwolimy na niedemokratyczne sposoby przejęcia większości - oświadczył. Natomiast Marek Pęk stwierdził, że debata w Senacie była "o Zbigniewie Ziobrze, o jakiejś fantastycznej wizji wymiaru sprawiedliwości, który miałby zmiażdżyć biednego, uciemiężonego marszałka Grodzkiego". - Jak ognia unikano szczegółów merytorycznych wniosku prokuratury i jego uzasadnienia - zauważył. W jego ocenie "większość senacka, zgodnie z doktryną Neumana, obroniła marszałka Grodzkiego". - Było dla nas jasne, że będą go bronić jak niepodległości. Przegrała elementarna uczciwość w polityce, równość wszystkich wobec prawa, ale również pewnego rodzaju odwaga, honorowość - wymienił. Zdaniem wicemarszałka izby wyższej z PiS sprawa "będzie się ciągnęła" za Grodzkim, a "odium braku odwagi na nim pozostanie". Grodzki: PiS chce odzyskać kontrolę nad Senatem Pod koniec października 2021 r. Centrum Informacyjne Senatu informowało, że izba wyższa nie zajmie się wnioskiem prokuratury o uchylenie immunitetu Grodzkiego. Wicemarszałek Bogdan Borusewicz poinformował śledczych, że postanowił pozostawić wniosek bez biegu, gdyż nie spełniał on wymogów formalnych. Uzupełniony wniosek szczecińskich śledczych trafił do Kancelarii Senatu w grudniu. Ustosunkowując się do tego pisma, senacka komisja regulaminowa zarekomendowała we wtorek jego odrzucenie. Marszałek Tomasz Grodzki uznaje stawiane mu zarzuty za nagonkę na Senat RP, których celem ma być odzyskanie większości w wyższej izbie parlamentu przez partię rządzącą.