I prezes SN o przyjaźni z prezydentem. "Odwiedzamy się prywatnie"
- Nasza przyjaźń ma jedną wspólnie ustaloną granicę, nigdy prezydent Andrzej Duda nie poprosił mnie o nic niestosownego, co zaburzałoby trójpodział władzy - mówiła we wtorek I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Odniosła się również do spotkania z prezydentem, które według medialnych doniesień miało dotyczyć kwestii mandatów polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. - Odwiedził mnie tego dnia, gdyż byłam po dość skomplikowanej operacji, przyjechał w drodze na jakieś wydarzenie publiczne, by zapytać o zdrowie - przekazała.

Małgorzata Manowska, I prezes Sądu Najwyższego w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu Zet została zapytana, czy sędziowie powinni się spotykać z politykami. - Nie uważam za słuszne, by rozmawiać na temat osiągnięć w balecie mojej wnuczki czy zainteresowaniach awiacją mojego wnuka akurat w gabinecie pana prezydenta - mówiła.
Jak przyznała, z Andrzejem Dudą zna się od 17 lat i "nie wypiera się tej znajomości". - Odwiedzaliśmy się i odwiedzamy od czasu do czasu prywatnie. Byłam u pana prezydenta i pani prezydentowej w Krakowie, para prezydencka od czasu do czasu bywa u mnie. Przyjaciele? Można tak powiedzieć - mówiła.
Zaznaczyła, że przyjaźń z prezydentem ma "jedną ustaloną wspólnie granicę". - Nigdy prezydent nie poprosił mnie o nic niestosownego, co zaburzałoby trójpodział władzy - wskazała. - Ja prywatnie nie rozmawiam na takie sprawy z panem prezydentem - zapewniła.
Spotkanie ws. Kamińskiego i Wąsika? Manowska: Prezydent ma swoich doradców
Małgorzata Manowska odniosła się do doniesień na temat "tajnego spotkania" z prezydentem jeszcze przed aresztowaniem polityków PiS. - To bardzo oryginalny pomysł, że prezydent, dowiedziawszy się o postanowieniu Sądu Rejonowego wskakuje w limuzynę i jedzie do mnie, do wybitnego znawcy prawa karnego, w szczególności prawa łaski. To jest oczywiście sarkazm - mówiła.
Prezes SN przekazała, że prezydent nie konsultował z nią kwestii dotyczących Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, ponieważ "wie, że się na tym nie zna".
- Pan prezydent ma swoich doradców. Odwiedził mnie tego dnia, gdyż byłam po dość skomplikowanej operacji, przyjechał w drodze na jakieś wydarzenie publiczne, żeby zapytać o zdrowie. Robił tak nie raz - wyjaśniła. - Spotykaliśmy się, spotykamy i będziemy się spotykać - zaznaczyła.
Pytana o możliwy "konflikt interesów", przyznała, że nie rozstrzyga ani o ważności wyborów, ani w żadnej sprawie prezydenta. - Nie mam żadnych mocy sprawczych w sprawach pana prezydenta. Wszystko w Izbie Kontroli SN odbyło się lege artis - dodała.
Manowska podkreśliła, że zarzuty dotyczące wizyty u niej prezydenta, są próbą "przykrycia ekscesu marszałka i prezesa Izby Pracy". - Tam była wyraźna prośba, co przyznał pan marszałek, by prezes Izby Pracy wyznaczył odpowiedni skład. Nie miał do tego prawa - mówiła.
I prezes SN: Jedyny temat, który poruszyliśmy z prezydentem to ewentualnie przyszłość KRS
- Każdy sędzia powinien być niezależny i niezawisły. Każdy sędzia funkcjonuje w jakimś otoczeniu, jeżeli ktoś uważa, że jak ktoś zostaje sędzią, to odcina się od wcześniejszych znajomości np. tych, które miał na studiach czy w liceum i uważa, że dzięki temu będzie niezależny i niezawisły, to jest trochę niepoważny. Niezawisłość to coś, co mamy w sercu. Tego sędziowie powinni się trzymać. Pan prezydent jest szczególnego rodzaju politykiem, bo to ten "polityk", który powołuje sędziów, na którego głowie jest cały stan sędziowski - mówiła, dopytywana o spotkania I prezes SN o spotkania z politykiem.
Zaznaczyła również, że podczas spotkania z prezydentem nie omawiała kwestii ułaskawienia Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. - Jedyny temat, który poruszyliśmy to ewentualnie przyszłość KRS w sensie ogólnych rozwiązań, ale o to apelowałam już pół roku temu - przekazała.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!