Piątkowe oświadczenie I prezes Sądu Najwyższego nawiązuje do środowej wypowiedzi ministra sprawiedliwości. Ziobro ocenił wówczas, że rozstrzygnięcie Izby Dyscyplinarnej SN w sprawie krakowskiej sędzi Beaty Morawiec - której Izba Dyscyplinarna nie pozbawiła immunitetu - po raz kolejny dowodzi, że środowisko sędziowskie nie jest zdolne do samooczyszczania. Ziobro podkreślił, że "w interesie całego sądownictwa jest takie sprawy do gruntu wyjaśniać i robić to szybko i jawnie". "Niestety, Izba Dyscyplinarna w osobach sędziów Mariusza Łodko i Pawła Zuberta w II instancji uniemożliwiła takie wyjaśnienie, w sposób bezwstydny stawiając niegodny interes korporacyjny środowiska sędziowskiego ponad prawo i ponad zasady, których oczekuje opinia publiczna w takich sprawach" - mówił Ziobro. "Będę broniła niezawisłych sędziów. Przekroczenie granic" - Z konsternacją powzięłam informację na temat wypowiedzi ministra sprawiedliwości, w której z imienia i nazwiska zaatakowani zostali dwaj sędziowie Sądu Najwyższego orzekający w sprawie - oświadczyła zaś w piątek prezes Manowska. Zaznaczyła, że "orzeczenia sądów, jak każdy akt władzy publicznej w społeczeństwie demokratycznym, wymagają kontroli społecznej". - Wyrażać się ona może również w ich krytyce, w tym w krytyce orzeczeń SN. Jednak każda taka krytyka powinna mieścić się w granicach rozsądku i przyzwoitości - dodała Manowska. - Zarówno krytyka orzeczenia przed zapoznaniem się z jego uzasadnieniem, jak i publiczne piętnowanie sędziów, którzy je wydali, powiązane ze stygmatyzującymi wezwaniami do ich zapamiętywania jako osób mających rzekomo dopuszczać się czynów niegodnych, stanowi przekroczenie tych granic - napisała I prezes SN. Prezes Manowska podkreśliła jednocześnie, że zawsze będzie broniła "niezawisłych, orzekających zgodnie z prawem i swoim sumieniem sędziów, niezależnie od tego, czy będą stygmatyzowani przez ministra, czy przez prezesa stowarzyszenia sędziowskiego, czy przez innego jeszcze polityka lub instytucję". Sprawa immunitetu sędzi Morawiec W poniedziałek Izba Dyscyplinarna SN prawomocnie odmówiła uchylenia immunitetu i zezwolenia na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędzi Morawiec, czego domagała się Prokuratura Krajowa. - Sąd uznał, że zgromadzone dowody są niewystarczające - informował dziennikarzy rzecznik prasowy tej Izby Piotr Falkowski po niejawnym posiedzeniu w tej sprawie. Orzeczenie SN zapadło większością głosów, a zdanie odrębne do niego zgłosił jeden z trzech sędziów - przewodniczący składu sędzia Jan Majchrowski. Poza nim w składzie byli sędziowie - sprawozdawca Paweł Zubert oraz Mariusz Łodko. "Bezwstydna decyzja" Do sprawy tej odniósł się w środę na briefingu prasowym minister Ziobro. - Polska opinia publiczna niezależnie od podziałów na scenie politycznej oczekuje tego, aby osoby piastujące urząd sędziego reprezentowały najwyższe standardy moralne, gwarantowały obiektywizm i uczciwość rozstrzygania spraw. Polacy oczekują od instytucji sądowych, aby sprawy nie były zamiatane pod dywan, aby sprawy były wyjaśniane (...), chodzi o umożliwienie wyjaśnienia tych licznych dowodów, które wskazywały, że do korupcji mogło dojść - mówił minister. Minister pytany, czy prokuratura przedstawi nowe dowody w tej sprawie i ponownie będzie domagała się uchylenia immunitetu sędzi Morawiec odparł: "Nie, sprawa została zablokowana poprzez tą bezwstydną decyzję sądu II instancji". Uchylenia immunitetu byłej prezes Sądu Okręgowego w Krakowie i prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis" chciała Prokuratura Krajowa. Prokuratorzy zamierzali postawić sędzi Morawiec zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Sędzia Morawiec nie zgadza się z tymi zarzutami. Jej zdaniem są one "całkowicie bzdurne i wyssane z palca". - Nie mam sobie nic do zarzucenia i uważam, że te ataki są elementem gry politycznej - mówiła.