Według zespołu wpływ na katastrofę miał cały system zarządzania, funkcjonowania i kontroli 36. specpułku. Błędy pojawiły się już na szczeblu szkolenia pilotów. Program przygotowania pilotów w pułku był przestarzały i nie obejmował między innymi systemów TAWS. Nadzór nad 36. Specjalnym Pułkiem Lotnictwa Transportowego był mało efektywny i nieskuteczny. Tomasz Hypki w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową zauważa, że raport potwierdził wcześniejsze opinie o poważnych nadużyciach w specpułku. - Ci piloci, technicy, dowódcy odpowiedzialni za przygotowanie lotów zgadzali się na coraz więcej. Myślano, że jak udało się raz, drugi i trzeci to tak będzie zawsze - tłumaczy ekspert . Zdaniem Hypkiego zachowanie załogi pod Smoleńskiem dokładnie wpisywało się w tę sytuację. Ekspert uważa, że raport pokazuje też, że zawiódł cały system związany z lotnictwem wojskowym. Jego zdaniem "bawiono się w lotnictwo", nie zachowano podstawowych przepisów i nie wymagano od podwładnych ich przestrzegania. Jest to też dowód na to, że ówczesne dowództwo wojsk powietrznych nie radziło sobie z zadaniami. Zdaniem Tomasza Hypkiego za bałagan w siłach powietrznych winę po części ponoszą również politycy, którzy wymuszali takie zachowania chcąc dolecieć z punktu A do punktu B. Zdaniem eksperta, politycy nic sobie nie robili z przepisów uważając, że jeżeli jest to jednostka specjalna, to piloci powinni sobie poradzić.