- Mogę potwierdzić na pewno, że wystartuję w wyborach do PE i jestem w trakcie rozmów dotyczących mojego startu z panem premierem Donaldem Tuskiem. Jest propozycja, którą uznałam za zaszczyt, ale to nie jest jeszcze moment, w którym muszę podjąć ostateczną decyzję - powiedziała polskim dziennikarzom Huebner. - Poczułam się wyróżniona tą propozycją, ale to nie jest jeszcze decyzja sfinalizowana - podkreśliła. Przyznała jednak, że "jak się kiedyś mówiło, prezydentowi i premierowi się nie odmawia". - Myślę, że teraz jest taki przypadek - dodała. Nie ujawniła, z jakiego miasta ani z którym numerem na liście PO mogłaby startować. - Na ten temat jeszcze nie rozmawialiśmy - zastrzegła. Powiedziała jednak, że choć pochodzi z rzeszowskiego, czuje się najbardziej związana z Warszawą. Unikała też odpowiedzi na pytanie, czy rozważa możliwość, że po czerwcowych wyborach do PE pozostanie na drugą kadencję w Komisji Europejskiej. - Rozmawialiśmy o wyborach do PE (z premierem Tuskiem). To jest ten horyzont, do którego się przymierzam - zapewniła. Dopytywana, kiedy otrzymała propozycje z PO, powiedziała, że rozmowy toczą się od "kilku tygodni". Huebner dotychczas kojarzona była z lewicą. To rząd Leszka Millera wysłał ją do Brukseli na pierwszego polskiego komisarza w 2004 roku, wcześniej była w tym rządzie szefem UKiE. Przyznała, że rozmowy w sprawie swojego startu w wyborach do PE prowadziła też z partiami lewicowymi. - Wydaje mi się, że najwięcej mogę zrobić startując w tych wyborach razem z PO - powiedziała. - Ja zawsze byłam liberalnym demokratą, kimś, kto rozumie związek między wolnością indywidualną a odpowiedzialnością społeczną - powiedziała, pytana o poglądy polityczne. Dodała, że chciałaby pozostać "osobą bezpartyjną". Huebner poinformowała już przewodniczącego KE Jose Barroso, że zamierza startować w wyborach. Jak dodała, zgodnie z procedurą 3-4 tygodnie wcześniej, czyli w maju, Barroso zdecyduje, czy przyzna komisarzom, którzy chcą aktywnie włączyć się w kampanię wyborczą, urlopy z KE na czas wyborów. W takich sytuacjach traktat przewiduje zastępstwo dla komisarza, co było zresztą praktykowane w przeszłości.