"Raport z komisji śledczej dowodzi, że wzrost luki vatowskiej w Polsce zależał od tego, kto był u władzy" - mówił podczas obrad Sejmu przewodniczący komisji śledczej ds. VAT Marcin Horała, przedstawiając raport komisji. "Państwo polskie nie było w stanie wywiązać ze swojego podstawowego konstytucyjnego obowiązku, czyli możliwości pobierania daniny ze swojego terytorium" - mówił Horała. Zaznaczył, że świadczą o tym dane z opracowań i raportów zarówno polskich, jak i międzynarodowych instytucji, m.in. KE, polskich organizacji, a później nawet MF. Podkreślił, że skala wyłudzeń w badanym przez komisję okresie wzrosła o kilkaset procent: w 2007 była najniższa w Europie i wynosiła 8 proc., by w ciągu kilku lat wzrosnąć do 25-27 proc. "Polska jest jedynym fenomenem, gdzie kalendarz wzrostu wyłudzeń, wzrostu luki vatowskiej, tak wprost przekłada się na kalendarz tego, kto był u władzy" - mówił. "Zorganizowane grupy przestępcze" Podczas debaty nad raportem komisji ds. VAT w Sejmie, jej przewodniczący Marcin Horała (PiS) powiedział, że "tu nie chodzi o to zjawisko, że ktoś nie płaci, że ktoś produkuje, handluje, prowadzi działalność gospodarczą i powinien jakiś podatek zapłacić". "Najgorsze, co było w tym zjawisku, to to, że były zorganizowane grupy przestępcze, które wprost kradły pieniądze z budżetu państwa, które nie prowadziły żadnej działalności gospodarczej; albo ona miała charakter tylko przykrywkowy, fikcyjny, polegała tylko na fałszowaniu dokumentów, tworzących fikcję pewnego obrotu gospodarczego, po to, aby na końcu wyłudzić, czyli ukraść +żywą+ gotówkę z budżetu państwa" - podkreślił. Horała podając przykłady działalności rozszczelniającej polski system podatkowy wymienił wprowadzenie rozliczeń kwartalnych dla nowo zarejestrowanych podmiotów. "Nowo zarejestrowany podmiot w karuzeli VAT-owskiej na tzw. słupa, dopiero po kwartale musiał złożyć jakiekolwiek sprawozdanie, pojawiał się w polu widzenia organów skarbowych. (...) Realnie kontrola wchodziła po 5 - 6 miesiącach". Ocenił, że "to czas wystarczający, aby w karuzeli VAT-owskiej wyłudzić dziesiątki milionów złotych, wytransferować i na koniec łapano tego przysłowiowego słupa - bezdomnego bez majątku". "Organizatorzy karuzeli pozostawali bezkarni, w tym czasie rejestrowali kolejne spółki (...) wyłudzali kolejne dziesiątki milionów złotych" - dodał. Kolejny przykład, to zniesienie obowiązku składania zabezpieczeń w procedurach importowych "wbrew jednoznacznemu stanowisku wydziału w Departamencie Towarów i Usług w Ministerstwie Finansów (...) że ta zmiana rodzi poważne ryzyko wzrostu przestępczości". "Pomimo to , po osobistej interwencji wiceministra Kapicy (Jacka - PAP) akurat te zabezpieczenia zniesiono i nie zadbano o to, aby wprowadzić alternatywne (...) skuteczne zabezpieczenia" - zaznaczył. Dodał, że "efekt był taki, że w obszarze podatku pobieranego przez Urzędy Celne wpływy do budżetu przez 4 lata zmalały o 18 mld zł". Jako kolejne działanie rozszczelniające wymienił wprowadzenie obowiązkowego odwróconego VAT dla podmiotów rejestrowanych za granicą. "W tym ciągu obrotu gospodarczego, gdzie jest cały czas naliczany VAT, kompensowany, rozliczany, występował moment, kiedy pojawiał się podmiot, który miał go nie naliczać, a zatem występowało dodatkowe prawo do zwrotu i dodatkowy moment, gdzie mógł pojawić się +znikający podatnik+". Dodał, że "zwroty wypłacane takim podmiotom wzrosły w przez Urząd Skarbowy Warszawa - Śródmieście II, w jeden rok wzrosły z 5 do 10 mld zł". Horała przytaczał także przykłady na opóźnienia w uszczelnianiu systemu podatkowego, z powodu których - jak ocenił - "z roku na rok skala wyłudzeń rosła". Wymieniał m.in. wprowadzenie odwróconego VAT. "Można go (odwrócony VAT - PAP) zakwalifikować jako pomagający danej branży, przedsiębiorcy w danej branży oddychali z ulgą, bo oszuści byli wypychani w tej branży, ale wypychana do innych branż po prostu i skala wyłudzeń jeszcze rosła" - dodał. Podkreślił, że działania uszczelniające system podatkowy "czyniono tak powolnie, z latami opóźnień, że jeszcze spokojnie, przez lata mogli sobie przestępcy wyłudzać w danym towarze, po czym przenosić się na inny towar". "Donald Tusk musiał posiadać wiedzę" "Donald Tusk musiał posiadać wiedzę o skali wyłudzeń podatku VAT" - powiedział we wtorek w Sejmie przewodniczący komisji ds. VAT Marcin Horała. Przewodniczący komisji ds. VAT i jej sprawozdawca Marcin Horała (PiS) odpowiadając na pytania zadawane przez posłów, m.in. o to były premier Donald Tusk posiadał wiedzę o skali wyłudzeń podatku VAT, powiedział, że "oczywiście, że posiadał, musiał posiadać". Dodał, że jeżeli były premier udowodni, że nie miał tej wiedzy "to znaczy, że w sposób rażący nie dopełnił swoich obowiązków". "Była to już wówczas zarówno wiedza powszechna, wiedza zawarta w raportach najwyższej Izby Kontroli, ale przede wszystkim były to konkretne, adresowane na premiera (...) notki sygnalne kierowane chociażby z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. (...) Donald Tusk stwierdził, że ich nie otrzymywał" - zaznaczył Horała. Dodał, że kiedy jedną z takich notek ABW komisja ds. VAT pokazała byłemu premierowi w czasie jego przesłuchania, a Donald Tusk "stwierdził, że on jej nie czytał, być może ktoś u niego w kancelarii to czytał, ale on nie wie, kto tym się zajmował". Horała ocenił, że to "znów stanowi w sposób oczywisty niedopełnienie obowiązków, jakie ciążą na premierze". "Po co my właściwie mamy służby specjalne, jak sygnalizują premierowi o poważnych niebezpieczeństwach dla państwa, a premier po prostu sobie nie czyta i właściwie nie wie, gdzie u niego w kancelarii te notatki giną" - powiedział przewodniczący komisji ds. VAT Pampuch: Komisja śledcza zmarnowała czas "Komisja śledcza ds. VAT zmarnowała rok, zamiast szukać przyczyn luki w VAT, by zapobiec wyłudzeniom w przyszłości, skupiła się na wojence politycznej" - ocenił z kolei członek komisji Mirosław Pampuch (POKO) w czasie debaty w Sejmie nad raportem z prac. Jak mówił Pampuch, "straciliśmy niepowtarzalną okazję do stworzenia raportu, który przyczyniłby się do poprawienia sytuacji przedsiębiorców i Polaków". Jak podkreślał Pampuch, luka VAT to nie tylko przestępstwa, ale bardzo szerokie zjawisko, a w latach 2016-2018 wyniosła ok. 119 mld zł. Szewczak: Nie chodzi o zemstę "Nie chodzi o zemstę polityczną, a o elementarną sprawiedliwość, by nie tryumfowała bezkarność i nie rozzuchwalała złoczyńców" - mówił Jan Szewczak (PiS) podczas debaty o sprawozdaniu komisji śledczej ds. VAT. "Chodzi o to, by nieodpowiedzialnie nie traktować najważniejszych funkcji publicznych, by nie trwonić publicznego grosza i nie wspierać mafii różnego rodzaju - mówił w imieniu klubu PiS poseł Szewczak podczas debaty nad raportem końcowym komisji śledczej ds. VAT, który wskazuje na rozszczelnienie systemu podatkowego w Polsce w latach 2007-2015, za co - jak uznała komisyjna większość - przed Trybunałem Stanu należałoby postawić b. premierów i ministrów finansów z rządu PO-PSL. Posłowie opozycji złożyli zdanie odrębne. W opinii Szewczaka, w najnowszej historii gospodarczej Europy niewiele jest przykładów "podobnego rabunku, wstępnie szacowanego na 250-260 mld zł." "A to przecież nie wszystko, co międzynarodowe kosmopolityczne gangi i ich krajowe mafie "wyssały" z polskiego budżetu i systemu finansowego. (...) Do tego rachunku finansowego rozboju, można spokojnie doliczyć od 100 do 150 mld zł w oszustwach CIT, niezapłaconych wpływach z podatku hazardowego czy skrajnie bezmyślnej, podwartościowej prywatyzacji" - mówił. "Każdy kto chciał, wkładał łapę do polskiego budżetu i wyciągał z niego co chciał - ocenił w środę Szewczak. Konwiński: Raport to polityczne zamówienie PiS "Raport komisji śledczej ds. VAT powstał na polityczne zamówienie PiS, a jej przewodniczący Marcin Horała, przedstawiając go, nie wykonał ustawy o komisji śledczej" - mówił członek komisji Zbigniew Konwiński z PO. "Ten raport jest niestety tylko i wyłącznie zamówieniem politycznym. I tak jak przez lata mieliśmy do czynienia z czymś, co zostało nazwane kłamstwem smoleńskim, mamy od czterech lat, w ciągu waszej kadencji mamy do czynienia z czymś, co śmiało można nazwać kłamstwem vatowskim" - ocenił Konwiński. Zarzucał, że przewodniczący komisji Marcin Horała z PiS nie wykonał ustawy o komisji śledczej. Jak uzasadniał poseł PO-KO, ustawa "jasno mówi", że poseł sprawozdawca powinien przedstawić także głosy odrębne. "Pan nic nie wspomniał o zdaniu odrębnym, które zgłosiło trzech posłów: Genowefa Tokarska, Mirosław Pampuch i moja skromna osoba. (...) Ja rozumiem, że z argumentami pan się nie musi zgadzać, ale uczciwość i ustawa pana zobowiązywała, żeby również o tym wspomnieć" - powiedział Konwiński. Według członka komisji, "grzechem pierworodnym" komisji śledczej było również to, że skoncentrowała się tylko na ośmiu latach rządów PO, a problem luki w VAT istniał wcześniej i później. Mówił, że komisja nie chciała też zajmować się rolą polityków PiS w zaniechaniach dotyczących zamknięcia luki w VAT. Konwiński zwrócił też uwagę, że według uchwały komisja powinna była zbadać działania szefów służb i szef CBA Paweł Wojtunik został przesłuchany przez komisję, ale Mariusz Kamiński - również szef CBA w okresie, którym zajmowała się komisja - już nie. "Mariusz Kamiński (...) mimo że przez komisję przegłosowany jako świadek, nie został przez pana najpierw wezwany, a później na pański wniosek został skreślony z listy świadków. To pokazuje, że są równi i równiejsi" - zarzucał Konwiński Horale. Ocenił, że w raporcie wyolbrzymiono wagę zeznań wiceminister finansów Elżbiety Chojny-Duch, mimo iż wielokrotnie "sobie zaprzeczała" i "kłamała". Twierdził, że w raporcie przekłamano z kolei zeznania ministra finansów Jacka Rostowskiego. Tokarska: Fałszywy obraz rzeczywistości Przedstawiony raport komisji ds. VAT daje fałszywy obraz rzeczywistości - powiedziała w środę podczas obrad Sejmu posłanka PSL i członek komisji śledczej ds. VAT Genowefa Tokarska. Zaznaczyła, że luka vatowska nie jest wartością rzeczywistą lecz kalkulacyjną. "Celem działania komisji nie było rzetelne zbadanie zagadnienia spadku dochodów z VAT,(...) tylko nagonka polityczna" - mówiła komentując sprawozdanie komisji śledczej ds. VAT. Zaznaczyła, że komisja posługiwała się danymi dotyczącymi luki vatowskiej, którą - jej zdaniem - można różnie wyliczyć i "jest ona doskonałym narzędziem do manipulacji". "Dlaczego stawiane zarzuty nie są oparte na twardych danych, takich jak wskaźnik relacji dochodów z VAT do wartości dodanej w gospodarce czy do PKB" - pytała. Stwierdziła też, że PiS miało większość w komisji, co pozwalało na odrzucenie wszystkich niewygodnych pytań i tendencyjny wybór świadków. Oceniła m.in, że świadkowie ci często mieli wiedzę "iluzoryczną". Byli to - jak wskazywała - np. "płatni doradcy" albo "felietoniści Gazety Polskiej". Tokarska powiedziała też, że PiS obejmując po raz pierwszy rządy nie przygotował kraju do likwidacji granic, czyli m.in. do tego, "by cysterny nie mogły swobodnie przejeżdżać przez granicę" - Pokreśliła, że raport komisji jest tendencyjny i nie odpowiada na pytanie, jak zlikwidować lukę.